Pewnego ranka, pewnego upalnego lata
Ot tak..
Gdzieś na końcu świata
Słońce przybrało ludzką postać
Ot tak..
Zawsze chciało pewnym chłopcem zostać
Nie czekając długo, bo czasu nie było za wiele
Wyruszyło w podróż, jak jej doradzali przyjaciele
i ot tak..
Do zielonej wyspy zaszło słońce owe
Wąchało kwiaty, poznawało życie kolorowe
I ot tak..
Jak gdyby z nieba za słońcem spadło
Nieznane wcześniej wielkie dziwadło..
Ot tak..
Jak to dzisiaj zwykło bywać, przypadku w tym wogóle nie było
Ze owe zwierze się księżycem zowiło
Ot tak..
Jak w snach sie tu dzieją żeczy przedziwne
Zgasły słoneczne promienie
bo to po prostu zaćmienie..
Ot tak..