ha, się zebrało na wspominki Gorączki Sobotniej Nocy.
zechciałam podzielić się refleksją, że moja doba wydaje się mieć ciut więcej, niż 24 godziny, po czym dostrzegłam stertę ubrań walającą się po łóżku. wypadałoby je poskładać. piszę mimo to. miewam ostatnio chwilę zupełnie niekontrolowanego chaosu w umyśle, kiedy to już nie jestem w stanie bez pomocy kalendara określić CO, GDZIE, KIEDY i Z KIM. wbrew pozorom nie jest to dołujące, lecz mobilizujące do przemyślenia JAK. wystarczy na chwilę skupić myśli i wszystko można jakoś poprzestawiać, poukładać. jasne, czasem wychodzą niespodzianki takie jak kursowe jazdy pokrywające się z osiemnastką koleżanki. tutaj trzeba już tylko liczyć na wyrozumiałość współtowarzyszy codziennej wędrówki. w skrytości serca ja właśnie na nią jutro liczę, nic innego mi nie pozostało
nie mam pojęcie kto i co gra, jednak mam ochotę na odrobinę bąbelkowego płynu tak więc miłego wieczoru i do zobaczenia z moimi literkami niebawem.