Na granicy dnia i nocy
Gdzieś na granicy dnia i nocy napotkałam
uzurpatorski czas. Lśnił
dobrze sobie znaną melancholią.
Udawał, że nie słyszy na lewe ucho.
Jeśli o czymś mówił,
to były to rzeczy niestworzone
i nietutejsze.
Nie kłamał, zawsze wolał prawdę.
Jeśli już czekał, to z zieloną nadzieją
na ustach. Ten czas właśnie
odnalazł kruszynę chleba, aby rosła
w życiodajny bochen.
To on uczynił ten świt namacalnym
i łatwowiernym. Nie odwracał głowy, zawsze
patrzył w oczy.
Czymże dziś jest ten czas?
Milczeniem wskrzeszonym
z najgłębszego krzyku.
Półsnem, przed jakim nie ma ucieczki.
Jawą tak groźną, że prościej
nie wypowiadać jej imienia.
Pochodnią, która zgasła posłusznie,
gdy lunął deszcz. Jeśli istniały jeszcze łzy,
to były zbyt duże, zbyt czyste,
aby pomieścić bezmiar tęsknoty.
Czas okazał się i zbawieniem, i trwogą.
Złem i namaszczeniem.
Pokutą i chwałą. Śmiercią i uległością...
Czy odnajdziesz kiedyś ten czas?
Czy wskrzesisz go z wieczności?
A może... nakarmisz własnym smutkiem,
tak, żebyś już nigdy więcej nie musiał
patrzeć w dół? Tam, gdzie czeka
na Ciebie życie w objęciach zwątpienia?
Tylko obserwowani przez użytkownika ostatniepowitanie
mogą komentować na tym fotoblogu.
Inni zdjęcia: :) dorcia2700... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24