Czy wy też zajadacie swój zły humor ?
Niestety ja robię to nagminnie i już czuję, że mi nie dobrze! Dziwne, każda z nas się na to nabiera a wątpie żeby orzeszki z cukrem coś dały, bo wiadomo, że czekolada to co innego. Sorry dziewczyny ale nie wmówicie mi, że gdy dopadła was jesienna, wiosenna, letnia czy zimowa depresja nie sięgnełyście po butelkę wina (lub jakiegoś tańszego i mocniejszego alkoholu), 3 tabliczki czekolady, film który wyciska łzy lepiej niż cebula i coś do smarkania. To takie drastyczne i masochistyczne metody i chyba tylko my kobiety zrozumiemy, że to naprawdę pomaga. Zawsze wtedy sobie powtarzam uparcie "płacz jeśli ma ci to pomóc, a co". Plus tego płaczu jest taki, że ze zmęczenia szybko zasypiam a rano budzę się jakby lepsza, lżejsza i jakby trochę bardziej weselsza. Czasami tylko mam czerwone, podkrążone oczy i okrutnie boli mnie głowa, no ale cóż ważne, że pomogło! Ojjj kobitki, kobitki śmieszne jesteśmy. I chyba wcale się niedziwicie, że facetom trudno jest nas zrozumieć. Ale macie racje to ich wcale nie usprawiedliwia za brak empatii, chrapanie, niewynoszenie śmieci, nagminne "kochanie co mówiłaś?" oglądanie meczu gdy ty właśnie liczyłaś na romantyczną kolacjie itd..
Aaa i muszę was przeprosć, orzeszki z cukrem jednak pomogły
Pozdrawiam :*