Dobra, kolejna decyzja by trzymać dietę i schudnąć.
61,2--->57
Mam dietę od jakiegoś faceta z fejsa.
Ostatnio zgarnął dobre miejsce na zawodach. Um.. możliwe, że wie co robi.
fuck, za długo myślałam, że częsty mak, słodycze i gówniane jedzenie nie robi nic mojej sylwetce.
Plus bardzo długo trzymał mnie strach, że znowu wpadnę w ED, więc tak naprawdę nie robiłam nic, by dbać o wygląd
mojego ciala. Kiepska wymówka.
Chyba jestem obecnie posiadaczką "skinnyfat". Niby szczupła, a taka rozlazła.
Mam w głowie jedną myśl, przez ktorą nie czuję chęci do jedzenia, które mi nie służy-
-Ciało - biologiczna maszyneria, potrzebuje wysoko-jakościowego paliwa. Kropka. Takie uprzedmiocenie ciała,
oddzielenie je od mojej "osoby" jest dość zabawnym uczuciem, a mi z łatwością zaskoczyło w głowie, by jeść zdrowo.
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14