photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 8 KWIETNIA 2019

Niechęć.

Kiedy płacz stał się nieodłącznym elementem mojego życia?

Kiedyś sobie założyłam, że skoro nie mogę umrzeć, to może po prostu miło wykorzystam tu czas. Ale tak się nie da, bo życie wcale takie nie jest. Więc trwam. Jakoś. Bez celu, od niechcenia. Co jakiś czas załamuję się, gdy pytanie "ale po co to wszystko?" zbyt głośno wala się po czaszce. Kiedy nienawiść i dezaprobata swoją osobą jest po prostu zbyt silna.

No i co z tego, że pokonałam anoreksję. Bulimię. Ujarzmiłam demona.

Skoro życie bez tych cholerstw wcale nie jest łatwiejsze czy ciekawsze.

Mogę to ukryć. Nie mówić o tym, zająć się jakąkolwiek rzeczą, by o tym nie myśleć. Ale to i tak wróci. Będzie boleć, będzie palić, będzie wprawiać w wyrzuty sumienia, że nie potrafi się inaczej, że rani się osoby, które się kocha. Wstyd.

 

Kiedyś - napady i wymioty, głodzenie się.

Teraz płacz i stagnacja. Nic nie jest lepsze.

Kiedyś miałam przynajmniej namacalnego wroga, określony mechanizm który można zwalczyć, ujarzmić, naprostować. A teraz? Jak można się leczyć na brak chęci do życia?

 

Pomocy.

Komentarze

chcemiectakibrzuch przeszły mnie ciary, przy ujarzmieniu demona- nigdy tak tego nie określałam, a jest w punkt.
08/04/2019 14:12:30
chudypuszek Czyli jednak nie bardzo. Miałam taki okres ciągłego płaczu i wszystkiego co opisujesz. Nadal mam złe stany i wiem że one zawsze będą się zdarzać. Jedynie sport mnie uratował, pasja w jiujitsu. Nie wiem na ile mi zdrowie pozwoli... :) ostatnio też poledance mi się spodobał :D i chyba tylko to ratuje, znalezienie rzeczy które lubię, człowiek tak nie zrobi.
08/04/2019 13:24:01

Informacje o orthorexis


Inni zdjęcia: 1407 akcentovaAktualne zdjęcie dawstemoja śliczna patkigdmoja kicia patkigdja patkigdja patkigd:) dorcia2700Dzień kobiet szarooka9325... thevengefulone... thevengefulone