Looking for Happiness, XXVII
Do mieszkania wróciłyśmy z torbami pełnymi świeczek, wazonów, lampionów i innych dodatków.
-Dobrze, że farbę przywiozą jutro- westchnęła Mili, ciężko opadając na kanapę.
-Szkoda tylko, że za dodatkową opłatom. Za takie zakupy, powinien być gratis-ziewnęłam.
-Ech, to nieważne- machnęła ręką- Istotne, że tych wiader po 5 litrów nie musimy na czwarte piętro tachać. To co, zjemy coś i się szykujemy- klasnęła w dłonie.
-Wolę zostać w domu- jęknęłam.
- Nie marudź. Ja zrobię sałatkę, a ty idź do łazienki- wstała i zaczęła pchać mnie na korytarz.
-Oj no dobrze, dobrze. Sama umiem trafić- moja współlokatora wyszczerzyła się dumnie, na co przewróciłam oczami. Z sypialni wzięłam czystą bieliznę i męską koszulkę. Zaszyłam się w łazience i wzięłam prysznic, następnie się ubrałam. Podczas suszenia włosów wydawało mi się, że usłyszałam dzwonek do drzwi, ale gdy wyłączyłam suszarkę w domu panował spokój. Najwidoczniej się przesłyszałam. Dokończyłam swój zabieg i spinając włosy w niedbałego koka wyszłam. Idąc korytarzem usłyszałam czyjeś głosy w kuchni. Stanęłam przed wejściem do salonu i zaczęłam nasłuchiwać. Cholera, Will! Szybko zawróciłam i poszłam do pokoju. Otworzyłam szafę w poszukiwaniu jakiś spodenek. Przecież mu się nie pokaże w majtkach i za dużej koszulce. Wsunęłam na tyłek czarne dresowe spodenki, błyskawicznie wydobyłam z komody jeszcze skarpetki. Miałam wychodzić z sypialni, kiedy coś sobie przypomniałam. Sięgnęłam telefon z toaletki i zaczęłam przeszukiwać listę kontaktów, aż wreszcie natrafiłam na ten, którego szukałam.
-Andre Frankils, w czym mogę pomóc?- usłyszałam po drugiej stronie.
-Cześć Andre, tu Veronica- przywitałam się.
-Oh! Veronica! Jak miło Cię słyszeć. Co tam u Ciebie? W czym mogę Ci pomóc?- wyrzucał z siebie pytania niczym błyskawica.
-Wszystko w porządku. Mam do Ciebie bardzo ważną sprawę i potrzebna mi twoja pomoc.
Po mniej więcej 15 minutach przyszłam do kuchni.
-Cześć-przywitałam się z Willem.
-Hej- zmierzył mnie od góry do dołu.- Fajna koszulka- wskazał na nadruk Batmana.
-Dzięki- usiadłam w drugim końcu stołu po turecku.
-Co tak długo?- dopytywała Mili, stawiając prze de mną kubek z herbatą.
-Dziękuję. Musiałam wykonać ważny telefon- wyjaśniłam.
-No wybaczam Ci- wydęła teatralnie usta.
-Jakaś ty łaskawa- zakpił z niej brat.
-Zachowuj się. Wy sobie jedzcie, a ja idę wziąć prysznic- puściał mi oczko i sobie wyszła.
-Słyszałem, że idziecie do klubu- podjął temat chłopak, biorąc kęs kanapki.
-Yhm- mruknęłam biorąc widelec z sałatką do ust.
-W ogóle to wprowadziłem w życie twój pomysł- uśmiechnął się, ukazując dołeczki. Spojrzałam na niego, nie wiedząc o co chodzi- No ten z tymi rzeczami zagubionymi, zamiast wyrzucać to sprzedajemy. I muszę przyznać, że na razie idzie dobrze.
-Aaa.....To fajnie.
-Ta półka wiecznie stoi pusta- wskazał głową na kuchnię.
-Idealne miejsce na książki z przepisami- skwitowałam. Pod półką był blat, a nad nią wisiał srebrny zegar, poza tym ściana była pusta.
-Zgadza się. Musze kupić tej małej zołzie książki jej idolki, ale póki co nie są jeszcze w sprzedaży.
-Idolki?- uniosłam brew do góry.
-No, Elena Levis. Ta znana kucharka na całym świecie, ma sieć restauracji i hoteli w obu Amerykach, Europie, Azji i Australii, poza tym własny program i jest autorką wielu książek kucharskich. Teraz za niedługo mają wyjść jej nowe przepisy odnośnie kuchni azjatyckiej i deserów, podobno to hit w świecie kulinarnym.
-Och- wyrwało mi się.
-I najlepsze, że mieszka w Nowym Yorku. Mili bardzo by chciała ją poznać, osobiście. Takie jej małe marzenie- zaśmiał się.
-Możliwe, że do spełnienia- spojrzał na mnie dziwnie- Chodzi o to, że wiele znanych gwiazd mieszka w naszym mieście i można na nie wpaść na ulicy- wyjaśniłam. Więcej już nie drążyliśmy tego tematu, bo przyszła Mileyi zabrałyśmy się za szykowanie.
CDN
PRZECZYTANE----->KLIK FAJNE LUB SKOMENTUJ!
WASZA OPINIA JEST DLA MNIE BARDZO WAŻNA!:***
Inni zdjęcia: Synuś nacka89cwaKrwawodziób slaw30015 Lat temu rudedamienJa nacka89cwa11.05 idgaf94;) nacka89cwaMoon photographymagicOgnisko pati991Bezwarunkowa miłość itaaanJa pati991