CZĘŚĆ LIII (2) ---> drugie zakończenie
NAJPIERW PRZECZYTAJ TĄ CZĘŚĆ, ŻEBY PRZYPOMNIEĆ SOBIE NA CZYM STANĘŁA AKCJA:
http://www.photoblog.pl/opowiadanialove/152526315/314-dam-rade-cz-52.html
Niebezpiecznie się zachwiałam i gdyby nie Elizabeth, która zdążyła podbiec i złapać mnie za ramię już dawno leżałabym na podłodze.
- Widzisz, o ty mówiłam - Wytknęła mi dziewczyna pomagając usiąść na kanapie. - Właśnie na takie akcje powinnaś uważać
- Przepraszam, za szybko się zerwałam - Usprawiedliwiałam się kiedy drzwi od pokoju utworzyły się i stanęła w nich Nancy.
- Jak tam rozmowa? - Spytała moja przyjaciółka przysiadając się i dopiero teraz przyjrzała się naszym twarzom. - Płakałyście! Co się stało? Wszystko w porządku?
- Ja.. - Zająknęłam się spoglądając na Elizabeth.
- Rozmawiałyśmy o pewnej sprawie - Wtrąciła ona i uśmiechnęła się do mnie delikatnie.
- Wtajemniczycie mnie, czy nie? - Spytała Nancy podążając wzrokiem od jednej do drugiej. Przyglądałam się reakcji Elizabeth. Dziewczyna w końcu westchnęła i poklepała dłonią miejsce między mną, a sobą dając tym samym do zrozumienia, że Nancy ma tam usiąść. Dziewczyna wykonała polecenie i spoglądała na nas wyczekująco.
- Poroniłam - Wykrztusiła w końcu Elizabeth i zacisnęła mocno powieki. Moja przyjaciółka przytuliła dziewczynę i obie zaczęły płakać.
- Porozmawiajcie spokojnie, a ja zejdę na dół - Powiedziałam i skierowałam się do drzwi.
- Tylko uważaj - Upomniała jeszcze Elizabeth. Uśmiechnęłam się do niej delikatnie.
- Będę - Zapewniłam i opuściłam pokój. Przeszłam do salonu gdzie przed telewizorem siedział John i James zacięcie o czymś dyskutując. Byłam za ich plecami więc nie zdążyli mnie jeszcze zobaczyć.
- Przecież to ja wiem lepiej! - Zawołał w pewnym momencie John. - To moja narzeczona! - Słysząc te słowa zatrzymałam się zanim mnie zobaczyli i przysłuchiwałam się ich dalszym słowom.
- Ale moja przyjaciółka, znam ją dłużej! - Kłócili się.
- Nie obchodzi mnie, że ty znasz ją dłużej. To moja przyszła żona, spędzimy ze sobą całe życie, dokładnie jutro ma urodzić się nam dwójka wspaniałych córek. Chyba lepiej ją znam.
- Zobaczysz, że to ja mam rację - James wciąż bronił swojego zdania. Byłam cholernie ciekawa o co tak się kłócą..
- Prędzej ty zobaczysz, że Kate nie zagra z nami na PlayStation! - Słysząc to zapewnienie wybuchnęłam gromkim śmiechem.
- Kłóciliście się o to, czy z Wami zagram? - Spytałam siadając obok nich i znów próbując powstrzymać śmiech.
- No tak - Odparli mało inteligentnie, a ja znów się zaśmiałam.
- Nie zagram - Pokiwałam głową.
- Mówiłem! - Wykrzyknął mój narzeczony z szerokim uśmiechem.
- I wy też nie zagracie - Dodałam.
- Co? Czemu? - Spytał James.
- Bo tak.
- Chodź tu do mnie skarbie - Powiedział John rozkładając ramiona i uśmiechając się delikatnie w moją stronę. Ostrożnie wstałam i usiadłam obok swojego narzeczonego. Z wdzięcznością wtuliłam się w jego bok i zerknęłam w stronę pokoju dziecięcego skąd nie dochodziły żadne dźwięki. Poczułam jak John składa delikatne pocałunki na mojej szyi i we włosach i westchnęłam.
- Powstrzymalibyście się przy gościach - Zaproponował ze śmiechem James, a ja odwróciłam się w stronę Johna i delikatnie go pocałowałam. Kiedy się od siebie oderwaliśmy mój narzeczony zaczął z uwagą przyglądać się mojej twarzy.
- Płakałaś. Coś się stało? - Spytał od razu się spinając kiedy zobaczył ślady łez.
- Nie, po prostu Elizabeth miała pewien problem - Odpowiedziałam dotykając dłonią jego policzka.
- Na pewno wszystko okej? Nic cię nie boli? - Dopytywał.
- Spokojnie, wszystko w porządku - Zapewniłam.
CDN.
SYLWIA
straciłam poczucie obowiązku co do tego photobloga i chciałam z nim skończyć. potem stwierdziłam jednak, że pisanie jest moją pasją i nie mogę od tak się jej pozbyć. postanowiłam więc, że w najbliższym czasie skończę to opowiadanie, a później notki będą ukazywały się kompletnie nieregularnie (jeszcze gorzej niż teraz) i wtedy kiedy będę miała wenę. mam nadzieję, że to zrozumiecie, bo już nie raz pisaliście, że lepiej żebym pisała rzadko niż żebym nie pisała wcale. powiedzcie co o tym sądzicie i czy ktoś ze mną zostanie?