CZĘŚĆ LII
Na chwilę zamarłam, a później mocniej przytuliłam ją do siebie.
- To naprawdę okropne - Powiedziałam i z moich oczu też zaczęły płynąć łzy. - Nie wyobrażam sobie, że mogłabym teraz stracić dziewczynki.
- Nie możesz ich stracić, błagam. Pilnuj się - Powiedziała dziewczyna zerkając na mnie błagalnie.
- Obiecuję. Chcesz mi o tym opowiedzieć? Może będzie ci lżej - Zaproponowałam wycierając policzki.
- Tak, chyba tak - Powiedziała.
- To usiądźmy - Wskazałam dłonią niewielką, ale wygodną kanapę stojącą między kołyskami. Postawiliśmy ją tam z Johnem żeby łatwiej nam było usypiać dziewczynki. Kiedy już obie się usadowiłyśmy przez chwilę między nami panowała cisza.
- To było dokładnie 15 dni temu. Początek piątego miesiąca. Dopiero dowiedziałam się, że to chłopczyk.. W nocy obudził mnie ból podbrzusza, a kiedy odsłoniłam kołdrę okazało się, że całe prześcieradło wokół mnie jest we krwi. Obudziłam Maxa, mojego chłopaka. Kiedy on dzwonił po karetkę ja zwijałam się z bólu i w duchu modliłam się, żeby dziecku nic się nie stało. Kiedy przyjechali lekarze ja byłam już prawie nie przytomna. Więcej nie pamiętam.. Kiedy się obudziłam byłam już w szpitalu. Obok mojego łóżka siedział Max. Wystarczyło jedno spojrzenie na jego minę żeby wiedzieć, że straciłam naszego synka. Kiedy wróciłam do domu cały czas płakałam, nie mogłam się po tym podnieść. Dalej nie mogę. Zaczęły się też kłótnie z Maxem, brak rozmów między nami. Teraz chodzimy do psychologa, bo uzgodniliśmy, że będziemy walczyć o nasz związek, ale to i tak jest trudne. Nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek będę w ciąży - Zakończyła swoją opowieść. Obie płakałyśmy jak głupie i za każdym razem kiedy próbowałyśmy się uspokoić zalewałyśmy się nowymi łzami.
- Elizabeth - Powiedziałam w końcu. - Przestańmy płakać, bo moje córki będą płaczliwe - Na moje słowa dziewczyna parsknęła śmiechem i zaczęła ocierać łzy. Co chwila jeszcze któreś z nas zdarzało się nabrać gwałtownie powietrza, ale powoli się uspokajałyśmy.
- Troszcz się o bliźniaczki i Johna. Nawet nie wiesz jakie szczęście cię spotkało - Powiedziała Elizabeth kiedy w końcu skupiłyśmy się na czymś innym niż na płaczu.
- Obiecuję - Powiedziałam i przytuliłyśmy się do siebie. - Pamiętaj, że zawsze możesz liczyć na mnie lub Johna. A jeśli tylko się przełamiesz będziesz mogła też regularnie odwiedzać dziewczynki.
- Dziękuję, taka rozmowa dobrze mi zrobiła - Wyjąkała dziewczyna i westchnęła. - Masz tu jakieś lustro? Pewnie wyglądam jak jakiś klaun - Powiedziała ocierając policzki. Miała rację. Cały tusz miała rozmazany, oczy czerwone i napuchnięte. Na policzkach wyraźnie odznaczały się ślady łez i spływająca kredka, którą Elizabeth wcześniej podkreśliła oczy.
- Tu, na szafie - Wskazałam ręką szafkę, na której wisiało dość duże lustro. Nawet z kanapy doskonale widziałam jak wyglądamy. Ja wcale nie prezentowałam się lepiej niż moja towarzyszka. Co prawda nie malowałam się już od kilku miesięcy, ale oczy miałam tak samo napuchnięte i zaczerwienione, a policzki tak samo mokre.
- Wyglądam koszmarnie - Jęknęła moja towarzyszka podchodząc po lustra. Nie zdążyłam jej odpowiedzieć, bo nagle usłyszałam pukanie do pokoju, w którym przebywałyśmy. Szybko zerwałam się żeby przekręcić kluczyk w zamku. Za szybko. I to był mój błąd.
CDN.
SYLWIA
trzymam was w napięciu, możecie grozić mi śmiercią :D kocham was, HAHAHAHA XD <3