Rób te swoje naleśniki, idę się wykąpać.-Uśmiechnęłam się do Patcha.
-Uwielbiam kiedy się złościsz, Aniele.-Popatrzył się na mnie, ledwo powstrzymując się od śmiechu.
-Śmieszne, naprawdę.- Jak widać humor mu dopisywał. Widząc, że dalej się ze mnie śmieje, weszłam do łazienki i trzasnęłam drzwiami. Ku mojemu zdziwieniu, pomieszczenie doskonale było zaopatrzone w kosmetyki. Wcześniej nie było nic oprócz męskiego żelu pod prysznic i mydła do rąk, a tu proszę. Miałam w czym wybierać. Z jednej strony stały żele pod prysznic i to w dodatku różne zapachy. Po drugiej, szampony do włosów łamliwych, słabych, suchych, rozdwojonych, oraz szampony pomagające nabrać pełnię blasku i jedwabistości włosom. To nie wszystko. Na półkach stały też olejki zapachowe do kąpieli oraz różne balsamy do ciała i wiele innych rzeczy, które mogłyby mi się przydać. Patch chyba wrzucał do koszyka wszystko co popadnie, pomyślałam. Nie zastanawiając się długo wzięłam jeden z olejków zapachowych i wlałam go sobie do wanny. Trochę tu posiedzę, pomyślałam. Ale przecież Patch robi dla mnie naleśniki, dlatego muszę się pośpieszyć.
-Aniele, z czym życzysz sobie nakeśniki?- Zapytał Patch.
-Zdam się na ciebie.-Odparłam.
Siedząc w wannie, przypomniałam sobie, że mama na pewno się o mnie marwi. Po naszej kłótni, wyszłam z domu i nie powiedziałam dokąd idę. Na pewno dzwoniła do Vee, chciała sprawdzić, czy jestem u niej, pomyślałam. W końcu nie było mnie całą noc.
-Patch, która godzina?-Zapytałam zdenerwowana.
-Za kwadrans dwunasta, coś się stało?-W jego głosie wyczułam niepokój. Zauważyłam, że podszedł pod drzwi łazienki.
-Będę się zbierać, muszę wracać do domu.-Nie chciałam iść, było mi tu dobrze. Było mi dobrze z Patchem. Mama na pewno odchodzi od zmysłów. Źle zrobiłam nic jej nie mówiąc, ledwo się pozbierała po moim porwaniu, a ja już znikam na całą noc bez słowa wyjaśnienia. To było nie fer z mojej strony, pomyślałam. Szybko wyszłam z wanny i owinęłam się ręcznikiem. Ubrania zostawiłam na kanapie w salonie, całkiem o nich zapomniałam. Niechcąc zbytnio narobić mokrych śladów stóp, wybiegłam szybko z łazienki na palcach. Wybiegając, uderzyłam Patcha, odpychając go drzwiami. No tak, zapomniałam, że tam stoi.
-Mmm nagie ciało, czuję klimat.-Na twarzy Patcha rozrysował się uśmiech. Wiedziałam co chodzi po głowie temu wariatowi. Zmierzył mnie wzrokiem z góry na dól , po czym zaśmiał się pod nosem.
-Po co tu stoisz?-Zapytałam, trochę wkurzona.
-Nie spodziewałem się takich widoków z rana.-Szczerzył się do mnie i dalej śmiał się pod nosem.
-Nie przesadzaj, jestem w ręczniku.-Odpowiedziałam trochę poirytowana.
-W ręczniku mówisz?-Uśmiechnął się do mnie łobuzersko.
-O co ci chodzi? Wyszłam po ubrania, idę się ubrać i wracam do domu. Mama pewnie się o mnie martwi. Nie było mnie całą noc.-Stałam przed Patchem i nie wiem czemu, krępowałam się coraz bardziej. Przecież widział mnie już w samym ręczniku, a nawet nago. Najwyraźniej śmieszy go moja osoba, pomyślałam. Nie zastanawiając się długo, zrobiłam parę kroków w stronę ubrań, kiedy Patch złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.