photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 11 LISTOPADA 2014

Listopad. Nudny, deszczowy, szary listopad. Budzi mnie warkot starego auta sąsiadki. Kiedy ona w końcu coś z nim zrobi? Rozlatujący się grat. Zwklekając się z łóżka, założyłem stare, wysłużone kapcie. Ubierając się, złapałem w biegu plecak i kluczyki od Forda. Najwyższy czas udać się do szkoły. W drodze zgarnąłem oczywiście swojego najlepszego kumpla, Toma. Tom był moim przyjacielem od około dwóch lat. Mimo to zna mnie lepiej, niż ja sam siebie samego. W sumie... W sumie może to nawet i lepiej.

-W porządku?- odzywa się w końcu.

-Yhym.- mruknąłem, odpalając jak co rano papierosa.

-Jak z Amandą?

-Nijak. To koniec.

-Tak po prostu? Stary, wiesz że nie możesz tak dalej!

-Tak po prostu.- skwitowałem krótko.

Chłopak widząc małe zainteresowanie z mojej strony, najwyraźniej stracił chęć do zadawania kolejnych pytań. Fakt faktem może nie byłem wylewny, ale taki już jestem, jak co rano. Poza tym nie lubiłem tematów dotyczących moich ex. Nudziły mnie. Puste, nic nie warte dziewczyny z inteligencją na poziomie zero. Traktowałem je jak chwilową odskocznię od monotonnej codzienności. Kilka spotkań, które prowadziły do jednego, seksu. Tak, wykorzystywałem je. Chociaż z drugiej strony same wskakiwały mi do łóżka. No cóż, jestem chamem. Uroczym chamem.

Podjeżdżając na dobrze mi znany szkolny plac, zaparkowałem samochód i wraz z Tomem udaliśmy się na lekcje. Tak jak przypuszczałem, nie były one ciekawe. Matematyka, Angielski, Fizyka. Nuda, nuda, nuda. Ale no cóż, mus to mus. Siedząc w ławce, wypatrywałem godziny lunchu. No dalej, jeszcze tylko pięć minut. Tylko pięć głupich minut dzieli mnie od upragnionej fajki. Tak, dużo paliłem. Dużo i często.

Na przerwie, jak co dzień, stanęliśmy niedaleko parkingu. Rozmawiając o mniej lub bardziej ciekawych rzeczach, wdychaliśmy cudowny, tytoniowy dym. Spojrzałem w niebo. Chmury, zbiera się na deszcz. Ucieszył mnie ten widok. Nie lubiłem słońca, pięknej, ciepłej pogody. To zawsze oznaczało jedno- imprezy w plenerach, chlanie, palenie mniej lub bardziej szkodliwych substancji. Do czasu było to fajne. W końcu przestało mnie to jednak bawić. Nadmiar tego typu spotkań zaczął przeradzać się w monotonię której nienawidzę, a która ostatnio prześladuje mnie nazbyt często. Gasząc papierosa, spojrzałem niekontrolowanie w stronę szkolnych terenów zielonych. Wtedy właśnie ujrzałem Ją. Drobna, długie jasne włosy jak grube jedwabne liny i te oczy. Oczy, które pochłonęły ocean. Oczy, które pochłonęły mnie. Sprawiła, że w tym jednym momencie poczułem się lepiej niż kiedykolwiek, lepiej niż sobie wyobrażałem że można się czuć. Sparaliżowało mnie.

-James, wszystko w porządku?- usłyszałem nagle zza pleców.

-Co? A... Tak, jest okej.

-Musimy już wracać.- dodał Tom.

-Więc chodźmy.- poprawiając zwisający na jednym ramieniu plecak, udałem się w stronę szkoły.

Resztę lekcji przesiedziałem niemal nieobecny. Nie słyszałem nauczycieli, znajomych z klasy, szelestu kartek, szurania długopisów. Nie patrzyłem na nikogo i nie zauważyłem nikogo. Byłem w swojej głowie i w swojej głowie nie byłem sam, nie tym razem. Była tam ona i oczy jak ocean.

Komentarze

opowiadaniamoje29 Cudowne! <3
14/11/2014 14:05:25
opowiadaniehehe Ekstra, czekam na więcej ! Badass James ! :D
12/11/2014 8:27:01