KOŁYSANKA - ROZDZIAŁ 34 - DRUGIE OBLICZE POTOWORA - KILK!
Rozdział 35
"Transformacja"
David sunął między korytarzami szpitala do pokoju, w którym mógł odnaleźć tak długo poszukiwany skarb. Jego tęczówki nadal płonęły, a skóra stopniowo pokrywała się ciemnym popiołem. Był dzień, a on znajdował się w budynku pełnym ludzi, mimo tego nie przerwał transformacji. Jego zmysły szalały, a oddech stawał się urywany. Mocno zaciskając pięści, wypuścił z siebie demona. Gdy już nie panował nad swoimi poczynaniami, jak zwierz rzucił się przed siebie w kierunku upragnionego pokoju.
***
- Vanesso? - Konrad delikatnie zapukał do sali, w której leżała jego ukochana.
Nie otrzymał odpowiedzi, a gdy powoli wsunął się do pomieszczenia jego oczom ukazał się smutny obrazek. Vanessa leżała nieruchomo na dużym, sterylnym łóżku. Od jej ciała wychodziło mnówstwo drobnych kabli, a echo jej serca rozchodziło się równomiernym rytmem po całym pokoju. Skurcz, rozkurcz, skurcz, rozkurcz...
Konrad wsłuchiwał się w to, jak w mantrę. Nie był w stanie poruszył żadną z kończyn, a jego mózg eksplodował od ogromnego smutku. W końcu wycofał sie dyskretnie i ruszył w kierunku wyjścia ze szpitala. Musiał sobie wszystko przemyśleć.
***
Zdyszany David wpadł do schowka na mopy i zaczął przekształcać się w człowieka. Znów konał z bólu, a jego alter ego nie chciało ujść w cień jego mrocznej duszy. Walczył, chociaż opadał z sił, a po jego czole zaczęły spłwać krople zimnego potu. Mocno złapał za regał na środki czystość, a pod jego uściskiem drewno momentalnie pękło, wbijając w jego dłonie drzazgi.
Wyginał się na wszystkie strony i jęczał. Z jego oczu spłynęło kilka pojedyńczych łez, a wnętrzności trawił ogień. Przed oczami płonął żywy płomień, a dusza wiła się w jego gorącu. Cierpiał z miłości, tylko ona mogła tak rozgniewać jego drugie ja. Znów pragnął tego człowieczeństwa, które zdusił z tęsknoty i niespełnionej potrzeby bliskości Vanessy.
Zagryzł mocno wargi, kiedy poczuł, że jego ciemna strona zaczyna opuszczać go. W końcu ulga zaczęła oblewać jego ciało, a on cicho westchnął i osunął się po chłodnej ścianie, starając opanować oddech.
Kiedy odpoczywał, drzwi otworzyły się na oścież, a do pomieszczenia wpadła pulchna kobieta ubrana w fartuch. Gdy jej wzrok padł na nieziemnsko przystojnego Davida, jej policzki momentalnie się zaróżowiły, a wzrok zaczał uciekać na wszystkie strony. Lekarz szybko podniósł się i nie mówiąc nic, opuścił kantorek.
Jego nogi kierowały się w stronę upragnionego pokoju, upragnionej kobiety, upragnionej miłości i upragnionego dziecka. Drżał na całym ciele, a wzdłuż jego kręgosłupa przebiegały przyjemne ciarki. Serce waliło tak głośno, że każdy kto go mijał mógł usłyszeć tą rozszalałą operę, jaka rozbrzmiewała w jego klatce piersiowej.
W końcu znalazł się przed wejściem do jej pokoju. Zamarł w bezruchu, kiedy do jego nosa dobiegł swąd krwi, którą nieumiejętnie tłumił zapach sterylego pokoju. Vanessa nie była sama.