KOŁYSANKA - ROZDZIAŁ 33 - ALTER EGO -KLIK!
Rozdział 34
"Drugie oblicze potwora"
Pierwsza doba była dla Konrada najgorsza. Siedział jak na szpilkach na szpitalnym korytarzu i jak głupiec liczył, że szybko otrzyma jakieś wieści. Wszystko wokół niego stanowiło jedynie tło dla rozszalałych emocji i łez, które ukradkiem ocierał. Zależało mu na tej drobnej ciemnowłosej piękności, która teraz niedaleko niego walczyła o życie. O życie swoje i swojego dziecka. Chciał jej jakoś pomóc, ale jak? Był tylko zbędym elementem tego tragicznego obrazka. Był tutaj, tak naprawdę, nic nie wartym układem krwi, kilku narządów i uczuć. Był tylko człowiekiem.
Ukrył twarz w dłoniach i starał się uspokoić, ostudzić tą gorączkę emocji. Wtedy zza drzwi sali operacyjnej wyłonił się szpakowaty doktor z lekarskim uniformem w ręku. Zacięcie pucował szkła swoich okularów, mamrocząc coś pod nosem.
Konrad poderwał się i jedym susem dopadł ramienia mężczyzny:
- Co z nią? Wyjdzie z tego?
- Proszę się uspokoić. Jej stan jest stabilny, ale decydujące będzie kilkanaście pierwszych godzin od operacji. Pacjentka doznała krowotku wewnętrznego, co zagroziło jej dziecku, ale wszystko z nim dobrze. Proszę się uzbroić w cierpiliwość i modlić się za nich. Czasem zdarzają się cuda i ludzie wychodzą bez szwanku po takich przeżyciach. Miłego wieczoru. - Uścisnęli swoje dłonie i tyle się widzieli.
Właściciel sklepu znów opadł na swoje krzesło i zatopił się w swoich myślach. Kilka chwil potem zapadł w nerwową drzemkę, ciągle nasłuchując głosu Vanessy...
***
- David?
- Mhm? - Mężczyna przeciągnął się na tanim łóżku kolejnego z odwiedzonych przydrożnych moteli i wlepił zirytowany, jeszcze trochę zaspany wzrok w kobietę, z którą spędził minioną noc.
- Zjemy dzisiaj razem kolację?
Padło jedno z pytań, na które David już doskonale znał odpowiedź. Wiedział, że dla niego to tylko jedna noc. Jedna nic nieznacząca noc pełna seksu i przeżyć, które nie pozostawiają żadnego piętna na jego życiu. Bawił się kobietami, lubił to. Jednak, gdy nastawał ranek, on uciekał.
- Mel, kotku... - Przejechał dłonią po jej policzku. - Przecież wiesz, że to tylko jednorazowa przygoda. - Śmiało patrzył w jej tęczówki, doskonale wiedząc, że jego magiczna moc zaczyna mącić w jej głowie. Jej oczy stały się puste, przejrzyste, nieobecne. - Nie będziesz mnie pamiętała. Niech w twoim sercu pozostanie jedynie zadra po niespełnionej miłości. Żegnaj Mel. - Po czym pośpiesznie ubrał się i wyszedł z pokoju.
Wsunął między usta papierosa i głęboko zaciągając się, sunął przez chłodne ulice Los Angeles, gdzieś w podświadomości myśląc o Vanessie i ich maleństwu. W sercu poczuł bolesne ukłucie, a jego oczy lekko się zeszkliły. Nerwowo przeczesując włosy, przysiadł na pobliskiej ławce tuż obok szpitala. Rozejrzał się po okolicy i cicho westchnął.
Jeszcze kilka miesięcy temu cieszył się spokojnym życiem i pracą w szpitalu w Gatlin. Tam mógł być sobą po zmierzchu, mógł normalnie żyć, a tutaj? Tutaj czuł się jak w klatce, jak ktoś na smyczy. Ciągle czuł kontrolę ojca, który znów zaczynał układać mu życie u boku jakiejś gwiazdeczki, która ani trochę nie podobała się Davidowi.
Kiedy tak rozmyślał o swoim beznajdziejnym życiu, do jego nosa dobiegł znajomy zapach. Zamarł w bezruchu i maksymalnie wytężył swoje zmysły. Jego oczy zapłonęły żywym ogniem, a węch szalał między szpitalnymi pokojami. Wtedy natrafił na tak dobrze mu znany zapach róży i piżmu, który wdarł się w jego serce i mózg. Tak kobieco mogła pachnieć tylko Vanessa.
Opowiadanie należy do mnie. Wszelkie prawa zastrzeżone! Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie całości lub fragmentów zabronione.