Rozdział 97
Leżałam na łóżku z uśmiechem wpatrując się w sufit. Wymarzona sytuacja prawda? Idealny facet obok, zmartwienia na drugim planie..
Przewróciłam się na brzuch i podpierając łokciami spoglądnęłam na Liama.
- Kocham Cię wiesz? - Mruknęłam i figlarnie wywróciłam oczami.
Szatyn musnął moje usta, swoimi wargami i spowrotem opadł na poduszki. Uznałam to za wystarczającą odpowiedź.
- O czym myślisz? - Zagadnęłam ponownie, próbując nawiązać temat.
Spoglądnął na mnie z ciekawością i pośpiesznie odparł:
- O niczym.
Spojrzałam w jego ciemne, brązowe oczy i próbowałam dopatrzyć się jakiejkolwiek oznaki radości, której nie dostrzegłam. Liam od kilku dni się czymś martwił, a ja nie wiedziałam jak mu pomóc. Nie chciałam naciskać.. Wierzyłam, że sam da sobie z tym wszystkim radę. Egoistyczne? Bardziej niż kiedykolwiek.
- Mam wrażenie, że nie o wszystkim mi mówisz - Burknęłam, próbując wyciągnać z niego coś więcej.
- Dziwne.. Powiedziałbym to samo - Odparł z uporem wpatrując się w sufit.
Przełknęłam głośno ślinę i poczułam jak moja krew tężeje. Nie wiedziałam jak na to wszystko zareagować.
Przedewszystkim nie chciałam znowu kłamać..
- Czyli mam rację? - Spytał retorycznie, przerywając milczenie.
Zmusiłam się, aby spojrzeć prosto w jego oczy i powoli pokiwałam głową.
- Skąd wiesz? - Mruknęłam.
- Dzwoniłem do twojego lekarza - Odpowiedział, czekając na dalszy rozwój sytuacji.
Ze zrozumieniem kiwnęłam głową i kontynuowałam:
- Wszystko jest w porządku - Uśmiechnęłam się pogodnie, chcąc dodać mu otuchy.
Westchnął i powiedział:
- ZNowu kłamiesz, Liv..
Uśmiech zastąpił grymas. Czułam się jak mała dziewczynka, która zepsuła swoją ulubioną zabawkę. Tyle, że Liam nie był zabawką, a życie nie było fair.
- Myślisz, że to takie proste? - Zaczęłam czując, przemożną chęć wygadania się.
Liam milczał. Wpatrywał się we mnie ze smutkiem. Tak jakby się na mnie zawiódł.
- Nawet nie wiem, czego ode mnie wszyscy oczekują..
- Chcę, abyś była szczera - Szepnął szatyn - Tak po prostu.
Wzięłam głęboki wdech. Dławiłam się powietrzem.
- Przecież wiesz jaka była moja decyzja - Burknęłam bez zastanowienia.
- Chcesz się zabić?! - Krzyknął Liam, a ja zadrżałam.
- Ja.. - Mruknęłam.
Payne szykował się do kolejnego ciosu. Nagle rzuciłam się na niego i z siłą naparłam najego wargi. Zdumiony odwzajemnił pocałunek. Długo toczyłam walkę z jego językiem, aż w końuc oderwałam się aby zaczerpnąć powietrza.
- Proszę.. Nie mówmy o tym teraz - Szepnęłam.