Rozdział 94
*oczami Liama*
**tydzień później**
- Mogę? - Usłyszałem cichy głos i głowę Malika pojawiającą się w drzwiach.
Nie odpowiedziałem. Milczałem, jak zaklęty marząc o tym, aby zostawił mnie samego.
- Zjesz coś? - Spytał.
Pokręciłem głową i automatycznie wbiłem wzrok w ściane.
- Jak długo będzie to trwało? - Zayn przysiadł na skraju mojego łóżka z troską mierząc mnie spojrzeniem.
Wzruszyłem ramionami. Nie miałem ochoty na zwierzenia. Nie miałem ochoty na nic!
- Zamierzasz się odezwać?
Spoglądnąłem na niego z irytacją. chciałem aby zostawił mnie w spokoju.. Czy to tak wiele?
- Chciałbym zostać sam.. Muszę coś przemyśleć - Mruknąłęm niezbyt uprzejmie.
Zayn wstał z łóżka i wybuchnął, wymachując dziko rękami.
- Problem w tym - Krzyknął, ale nie zrobiło to na mnie większego wrażenia - że ty ostatnio myślisz za dużo!
Chwilę milczeliśmy. Ja z tępym wyrazem twarzy, Malik z niejasną złością na samego siebie.
- To mój problem - Wydukałem w końcu, co Mulat skwitował bladym uśmiechem.
Kręcąc głową wybiegł z pokoju.
***
*oczami Olivii*
*tego samego dnia**
Tłukłam się zatłoczonymi ulicami Londynu, nie zważając na pędzących i cały czas potrącających mnie ludzi. Byłam ponadto, pogrążona w swoich myślach.
- Uważaj - Syknęła jakaś nastolatka, gdy przez przypadek nadepnęłam ją na pasach.
Mruknęłam nieznaczne przeprosiny i nie patrząc pod nogi ruszyłam dalej. Typowa angielska pogoda obdarzyła mnie ponurym nastrojem i lekką mżawką.
Przemoczona, wlekąc za sobą opasłą walizkę weszłam w jeszcze jeden zakręt i ujrzałam osiedle które było dla mnie drugim domem. Te same uliczki.. Aleje i ławki.. Ta sama atmosfera.. Były jedną z wielu perspektyw, których brakowało mi w Paryżu.
Głośno westchnęłam, gdy ujrzałam wąską tabliczkę z napisem: "Magnolia Street". Po chwili, która trwała dość długo ruszyłam dalej. Znajdując się bardzo blisko celu, wbiegłam na znajomy mi podjazd i zamarłam.
Zupełnie nie przemyślałam reakcji, na co mnie za chwilę czeka..
Z bijącym sercem zadzwoniłam do drzwi i czekałam. Każda sekunda, wlekła się nieubłaganie..
Nagle drzwi otworzyła mi ostatnia osoba, na którą miałam ochotę się natknąć. Staliśmy w progu niczym zaczarowani, trwając w milczeniu i marznąc na deszczu.
- Liam - Mruknęłam w końcu i z rozpędu wtuliłam się w ramiona szatyna.
Payne nie pozostawał mi dłużny. Przyciągnął mnie do siebie niczym narkoman na głodzie - kokainę.
- Przepraszam - Szepnęłam, a łzy wolno potoczyły się po moim policzku.
Liam wyglądał okropnie.. Tak jakby ktoś wyrwał z niego całe życie, które po dwóch miesiącach oczekiwania miało nagle powrócić.
W końcu się od siebie oderwaliśmy. Jego mina była jednoznaczna..
- Gdzie byłaś ten tydzien? Martwiłem się. - Wydukał - Liv.. Ja.. nie potrafię..nie potrafię bez Ciebie żyć.
Kiedy to usłyszałam z głęboką namiętnością zatopiłam się w ustach chłopaka. Po chwili jednak wróciła do mnie powaga sytuacji i nieznacznie mruknęłam:
- Liam.. - Spojrzałam mu głęboko w oczy i mocniej ścisnełam rękę - Nasze dziecko.. Ono jest chore.
______________________
Love you all xx
Jutro napisze kilka słów sprostowania, dlaczego nie dodawałam rozdziałów itp.
Jeden powód znacie - szpital.
Ale należą się wam większe wyjaśnienia.
Inni zdjęcia: :P pink45Spokój locomotivNauka locomotivModa locomotiv... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Proza [...]. ezekh114Modelka na wybiegu... halinam