Amelkowo :) 

Dziś minął rok od sprzedania mojejm małej wredoty,rok temu myslałam że ojeżycie obroci sie o 360 stopni w drugą stronę .jednak się tak nie stało zaszły tylko papierkowe zmiany kto jest właścicielem.Po tym jak wyjechala ze stajni pare tygodni po tym wróciła z Zamościa na pieszo przez las i znów wrociła do swojego nowego domku.następnie pod koniec wakacji wróciła 2 raz lecz ze swoim małym towarzyszem i została w stajni. Nadal mogę sie cieszyć kazdego dnia z jej widoku na łące prawie przed domem,moge dotykac jej łepek,patrzec jak z zaciekawieniem do mnie podchodzi cichutko rżąc,czyscic ja,pracowac z nia z mała zmianą ponieważ teraz razem z Patrycją jej nową włascieicelką uczymy się naturala.Kucyk jest dostkonaly pod każdym względem najlepsze jest to że wybacza błedy bezwzgledu na wszystko.Uczy nas jak ją zrozumieć.Na halterku zrobiła się o 100% sppokojniejsza,rozluźniona i najważniejsze szczęśliwa.Skoki z ziemi na linie też bardzo polubiła.Teraz zmieniamy siodełko więc bedzie jej wygodniej.Teraz wiem że dobrze zrobiłam pomimo ogromnej miłości musiałam podjąć tą decyzje,która okazała sie jak najbardziej trafna.Przynajmniej teraz na koniu jeżdzą maksymalnie 3 osoby wraz ze mną a nie 1000 innych dzieci,za którym Amelka nie przepada.