Wychodzę z przepaści, w którą często wpadam,
z podniesioną głową idę dalej przed siebie.
Swoje kartki życia, ciągle składam i składam,
choć przypomniane zostaną tuż przed bramą w niebie.
Tak przez życie idę, choć często się boję
nie tego co było, lecz tego co będzie.
Z tarczą przy piersi bronię tego, co moje,
maszerując wciąż do przodu czym prędzej, czym prędzej.
W końcu kiedyś nadejdzie czas końcem zwany,
zamkną mnie w pudle i schowają głęboko.
Zakończy się czas, który został mi dany,
a dusza się wzniesie nad ciałem wysoko.
Dość!Pocierpmy, pocierpmy, pocierpmy, jeszcze trochę!NIE!nie cierpmy!
DOŚĆ!