To co się działo przez ostatnie 3 tygodnie było istnym szaleństwem. Święta będą mi się teraz kojarzyś z armagedonem, z kataklizmem bo produkty, które były mi potrzebne musiałabym kupować z miesięcznym wyprzedzeniem.
Wszystko nie mieści mi się (małej, bo małej) główce.
Może i święta śmierdzą komercją ale powiedzcie mi, które tym nie nasiąknęły? Ale naprawdę lubię te święta, chociaż leża nie w tym miejscu w kalendarzu, w którym ja bym chciała ; p.
Na szczęście prezenty się podobały (trudno żeby nie, no bo przecież przez 2 TYGODNIE WYPRÓWAŁAM SOBIE FLAKI, ŻEBY WYMYŚLEĆ, CO KUPIĆ KAŻDEMU ABY DOGODZIĆ!) ; ) A za jeden to nawet buziaka słodkiego dostałam ^ ^
No cóż, tyle zapierdalania na 3 dni, a tu koniec. Się pojadło, napiło, dziękujemy, dobranoc.
______________________________________________
i nie wiemy skąd tyle w nas miłości
; *
Ps. Nic nie mów, kocham Cię.