Miłość w czasach popkultury  

Może dzisiaj tak spychologicznie o kobietach i tych drugich, mężczyznach.

Coraz częściej mężczyźni wypominają nam, kobietom, parytety i równouprawnienie. Wręcz już żądają abysmy cos zrobiły za nich, bo przecież jest to cholerne uprawnienie. Ok, nie mam do niego nic ale zostało ono wprowadzone, aby kobiety dostały w końcu swoje prawa, znaczyły coś na tym świecie,a nie był wykorzystywany przeciwko nam.

Nie rozumiem mężczyzn, którzy ozekują dużo więcej od kobiet niż mogą. Twierdzą, że jeżeli jesteśmy tak za tym równouprawnienie, to co w tym dziwnego, aby to kobieta miałaby się oświadczyć mężczyźnie. Owszem, czasem to kobieta wychodzi z innicjatywą ale najczęściej robi to bo od swojego partnera nie doczekałaby się tego przez najbliższe lata, bądź po prostu chciała aby zaręczyny wyglądały oryginalnie. Ale możemy wysunąć taką teze, że to kobiety by się oświadczały mężczyzną, a oni co? Bo chyba niektórzy faceci naprawde nie wiedzą co kryje się za slowem "równouprawnienie". To niestety drodzy panowie działa w obie strony, bo jeżeli my klęczymy i podajemy pierścionek, to Wy sprzątacie, gotujecie, prasujecie. My idziemy do pracy, aby zarabiać na rodzine, a Wy siedzicie w domu z dziećmi i glowicie się, co byśmy zjadły na obiad, aby smakowało.

Ja wiem, że mężczyźni rozwijają się wolniej od kobiet, i że my, kobiety, jesteśmy bardziej wykształcone ale bez przesady. Mężczyźni mają to do siebie, że wszystkie kobiece sprawy biorą albo - za bardzo na poważnie, albo - za mało na poważnie.

Nie lubię mówić ani pisać o mężczyznach w sposób ich obrażający i poniżający ale cóż zrobić. My też nie jesteśmy idealne ale uważam, że umiemy więcej zrozumieć i pojąć o płci przeciwnej, niż potrafią to Ci drudzy.

PS. Nie chcę, abyś czytając to brał to sobie do serca i się obraził na mnie przy najbliższym spotkaniu. Ogół to nie Ty.