photoblog.pl
Załóż konto

Samotność - nowa przyjaciółka

Po ok. 2 latach mieszkania razem jego rodzice postanowili zrobić remont domu i ja głupia stwierdziłam, że będą dobrą duszyczką i im pomożemy, wrócę na jakiś czas do mamy, oni będą mieli gdzie mieszkać a on ode mnie odetchnie, bo miałam wrażenie, że męczy go moja obecność. Na początku nieźle szło, spotykaliśmy się w weekendy, raz nawet powiedział, że czuje się jak nastolatek znowu więc zatliła się we mnie nadzieja, że może dalej mnie Kocha, co było tylko ułudą. Miał ogólnie problemy, był bardzo nadpobudliwy, problemy z koncentracja, kompulsywne objadanie się a później obwinianie więc zaleciłam żeby udał się na terapię i wiecie co się stało? Terapia otworzyła mu oczy, że musi się usamodzielnić zatem ja miałam zniknąć z jego życia jako jego narzeczona ale wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam, najpierw były przed nami moje 30-te urodziny. Tak jak jego prezenty to były skromne podarki tak teraz się naprawdę postarał i zabrał mnie do pięknego hotelu ze spa gdzie mogliśmy odpocząć i się zrelaksować, cały weekend wydawał mi się jak z bajki poza jego dwugodzinnym płaczem, że jest mu ciężko, mówił o swoich problemach a ja miałam po prostu ochotę zamknąć go w swoich ramionach i zabrać od niego tego ból, nie wiedziałam, że to był początek naszego upadku. Cały weekend spacerowaliśmy i rozmawialiśmy aż przyszedł czas powrotu do domu, ja do mamy, bo jego rodzice się jeszcze remontowali a on do naszego mieszkania, do rodziców. Po przyjeździe, jedyne co zrobiłam to zamknęłam się przed moją mamą w łazience i płakałam w ciszy tak żeby nikt nie usłyszał, przeżyłam tak dwa koszmarne tygodnie, bo czułam że coś się dzieje ale modliłam się żeby jednak to nie było to i mnie nie zostawiał, bo pomimo tego co się w naszym życiu działo i jak się traktowaliśmy to naprawdę uważam go za miłość mojego życia i jedyne czego chciałam to się z nim zestarzeć w miłości i spokoju. Zadeklarowaliśmy sobie, że po moim powrocie damy sobie czas, że spróbujemy na nowo spędzać razem czas, byłam bardzo pozytywnie nastawiona, miałam plan, chciałam podzielać jego pasje żeby ruszyć się sprzed książek i kanapy, chciałam pójść na siłownię i zacząć o siebie dbać, żebym sama lepiej się czuła w swoim ciele (żeby nie było, nie jestem gruba nie wiadomo jak, mam kilka fałdek ale to tyle). Chwilę przed moim planowanym powrotem czyli w sobotę czyli 3 dni temu (15.03.2025) zabrał mnie na spacer, czułam jest ode mnie oddalony, rozmowa słabo szła, czułam się zagubiona,  bo chciałam z nim rozmawiać ale czułam, że on nie chce, po czym poprosił żebym złapała go za rękę a następnego jego słowa przebyły moje serce niczym nóż Myślę, że nasz historia dobiegła końca. Jak to usłyszałam to myślałam, że zwymiotuję, tak jak w większości swojego wywodu pisałam o tym, że zalewa mnie czysta euforia tak w tamtej chwili zlał mnie ogromy, przerażający strach, myślałam, że to koszmar i zaraz się z niego obudzę ale niestety to nie był sen. Poczułam się tak zraniona, że nie chciałam słuchać jego tłumaczeń, zachowałam się jak ostatnia suka, po prostu się z nim pożegnałam i wróciłam do domu, w aucie pod domem już nie wytrzymałam i moja tama runęła i miałam wrażenie, że słyszę trzask mojego serca, które nagle stało się szklane a ktoś wyrwał je z moje klatki piersiowej i patrząc mi prosto w oczy z diabolicznym uśmiechem rzucił nim o ziemię. 

Dodane 4 godz. temu
12
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika obdartazemocji.