photoblog.pl
Załóż konto

Samotność - nowa przyjaciółka

I tak o oto do Zakopanego zabrała mnie miłość mojego życia. Byłam przeszczęśliwa o niczym innym nie umiałam myśleć. Jednak na miejscu niestety okazało się, że będzie brzydka pogoda więc chodzenie po górach nie wchodziło w grę. Stwierdziliśmy natomiast, że skoro z wejściem jest ciężko to przynajmniej wjedziemy sobie wyciągiem na Kasprowy Wierch. Jest to jeden z tych dni, których nie zapomnę do końca życia, było bardzo wietrznie i padał deszcz, było strasznie zimno, ja zasmarkana w za dużej kurtce od niego oglądałam widoki aż usłyszałam, że zawołał moje imię więc się odwróciła uśmiechnięta i wtedy poczułam wstrząs numer trzy, zobaczyłam go klęczącego na jedno kolano z pierścionkiem w ręce, myślałam, że to nie dzieje się naprawdę, nie docierało do mnie, że naprawdę chce mnie mieć obok siebie i spędzić ze mną życie. Oczywiście zaczęłam beczeć jak małe dziecko i się zgodziłam. Najbliższym znajomym i rodzinie wysyłałam zdjęcia chwaląc się jakie to mnie szczęście spotkało. Byliśmy szczęśliwi, nasze życie jakoś powoli się układało, jednak temat ślubu nigdy u nas nie gościł. Dostałam pierścionek i to w sumie tyle. Po dwóch od zaręczyn stwierdziłam, że skoro nie chce wynajmować mieszkania to może weźmiemy kredyt i kupimy swoje mieszkanie, na początku był sceptycznie nastawiony ale już nie krzyczał, mogliśmy o tym porozmawiać, po czasie oboje stwierdziliśmy, że to nawet niezły pomysł więc zaczęliśmy oglądać co mamy do wyboru. Z polecenia koleżanki namówiłam go żebyśmy umówili się do jednego z biur na wizytę i prezentację mieszkania (było w trakcie budowy). Boom! Kupiliśmy nasze mieszkanie ale musieliśmy na nie jeszcze poczekać więc zaczęliśmy szukać rzeczy do wykończenia mieszkania, poszło nam to bardzo sprawnie i o dziwo miałam wrażenie, że nawet się dogadywaliśmy w wyborach. Przed odbiorem mieszkania mieliśmy już wszystko kupione, kredyt mieliśmy nieduży, bo sporą część gotówki dali mu jego rodzice, dodatkowo po babci sprzedali mieszkanie i te pieniądze dali jemu na zainwestowanie w mieszkanie więc ja z racji, że nie miałam za dużo a praktycznie nic to zostałam uwzględniona w akcie notarialnym w 1/3 jako współwłaściciel, reszta została dla niego. Ludzie mi mówili, że popełniam błąd, bo zostanę z niczym ale ja nie słuchałam, dla mnie najważniejsze było to, że będę go miała tylko dla siebie, będziemy spędzać razem czas ale jak się później okazało, nie wszystko jest takie kolorowe. Na początku wprowadzenia było nawet nieźle ale później było tylko jeszcze gorzej, ciągle się kłóciliśmy, nie miałam pomocy z jego strony o wszystko musiałam zadbać sama więc kłótni było coraz więcej, kiedy mówiłam mu jak się czuję to miałam wrażenie, że on w ogóle nie słucha co do niego mówię a tym bardziej go to nie interesuje więc po czasie przestałam o tym po prostu mówić i tak zaczęliśmy żyć po prostu obok siebie jak współlokatorzy, on miał swoje zajęcia, ja miałam swoje i chciałam dać mu przestarzeń, bo bałam się, że mnie zostawi. Stwierdziłam, że chcę psa, on oczywiście nie chciał (mam wrażenie, że nigdy nie chciał tego co ja, zawsze musiałam go przekonywać i prosić) ale w końcu się zgodziła. Pojechaliśmy obejrzeć pieski, które się zalęgły na budowie u jakiej Pani, wtedy przeżyłam czwarty wstrząs w swoim życiu, zobaczyłam małą puchatą kulkę i oczywiście jak to ja zakochałam się od pierwszego wejrzenia, chciałam go chronić przed złem tego świata i dać mu wszystko co najlepsze, myślałam przy okazji że to poprawie trochę nasze relacje ale jak już zapewne domyślasz, tak się nie stało. Ja była zafiksowana psem, on dalej robił swojego i tak życie toczyło się dalej. Zaczął chodzić na boks a ja jak narkomanka czytałam książki w każdej wolnej chwili.

Dodane 4 godz. temu
10
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika obdartazemocji.