9.
Wycieram się. Ubieram. Wychodzę z łazienki. Otwieram drzwi do kuchni. Wchodzę. Otwieram lodówkę. Ciekawe co Jola teraz robi. Wyciągam kanapki zrobione przez Magde.Nastawiam wodę. Wypiłbym kawę. Siadam przy stole. Chwytam kanapkę z serem żółtym, szynką, pomidorem i majonezem. Jem ją.
- Smacznego. - Słyszę. Patrzę w stronę drzwi. To Magda z Nikolką. Trzyma ją na rękach. Uśmiecha się do niej.
- Dziękuję. Znaczy sory bo to twoje i.. - Zjadam jedną kanapkę do końca i odsuwam tależ.
- Ej spoko. - Wow. Nawet sie nie wkuriwa. Aż dziwne. Lubie ją. Ona przynajmniej nie traktuje mnie jak śmiecia. Chociaż czasem krzyczy jak pojebana.
- Dzięki. - Woda gwizda. Wstaję. Wyciągam kubek. Wsypuję łyżeczkę kawy. Zalewam wodą.
- Zrobić ci kawy?
- Nie, dzięki. - Magda uśmiecha się. Siada na krześle. Coś gada do dziecka. Wyciągam z lodówki mleko. Wlewam trochę. Chowam. Wsypuję 2 łyżeczki cukru. Zabieram kubek z kawą. Siadam po drugiej stronie stołu. Upijam łyk.
- Słuchaj młody. Marek.. martwi się. - Jak zwykle. - I nie przerywaj mi. On Cię kocha i wierzy w Ciebie. Proszę Cię. Nie bądź dla niego taki surowy. Jemu jest przykro w ch..cholere. - Śmiejemy się. Faktycznie jestem dla niego chujem. A on jest równy. Upijam łyk kawy. Spuszczam łeb w dół.
- Dobrze. Już nie będę taki. - Patrzę ma małą Nikolę. Dobre dziecko. Wyciąga do mnie ręce. Uśmiecham się.
- Wiedziałam że jesteś rozsądny. Jesteś mądry. Tylko się pogubiłeś. Współczuję Ci. Ale wiesz, na nas zawsze możesz liczyć. Jest jak jest ale wiesz.
- Wiem. - Uśmiecham się. Magda kładzie dziecko na podłodze i daje jej jakąś zabawke z parapetu. Upijam łyk. Cisza.
- Jeżeli potrzebujecie pomocy.. to ja wam mogę pomóc. - mówię wreszcie. Tak trzeba. Oni pracują zostawiają dziecko matce Magdy a mnie nie ma.
- Będę pamiętać. - Uśmiecha się. Upijam kolejny łyk. Już wypiłem? nawet nie zauważyłem kiedy. Wstaję. Podchodzę do zlewu. Myję za sobą. Odkładam.
- Sory Madzia ale ja spadam do Joli. Obiecałem jej że będę. Jak co, dzwoń. - Odwracam się w kierunku drzwi.
- Dobra. Ej.. Mateusz?
- Tak? - Mówię nie odwracając się.
- Jola to twoja dziewczyna? - Słyszę w jej głosie radość.
- Tak.
- Cieszę się. Szanuj ją. To dobra dziewczyna. - Odwracam się. Uśmiecham sie.
- Wiem. Jest cudowna.
- No idź już. - Uśmiecham się znów. Odwracam się. Wychodzę. Otwieram drzwi. Wychodzę. Zamykam. Napierdalam po schodach. Jestem pod drzwiami. Mam podjar. Dzwonię dzwonkiem. Otwiera mi mama Joli.
- Dzień dobry. - Mówię. Uśmiecham się, żeby nie było. Ale jej starsza jest okej.
- O Witam Mateuszku. Jola jest u siebie. Wejdź. - Wchodzę. Ściągam buty. Idę do pokoju mojej dziewczyny. Pukam.
- Czego! - Słyszę. Otwieram drzwi. Wchodzę. Uśmiecham się. Jola rzuca mi się na szyję. Całuję ją. Odrywam się od niej.
- Jeżeli nie chcesz mnie tu to mogę sobie iść. - Uśmiecham się. Jest taka słodka..
- Nie. Ty masz zostać. - Nogą popycha drzwi które trzaskają. Śmiejemy się. Opadamy na łóżko.
- Tęskniłam za tobą. - Śmieje się.
- Widziałaś mnie parę godzin temu.
- I tak się stęskniłam. - Piszczy. Całuje mnie.
- Wariatka. - I tak ją kocham.
Cdn.
Sory memory że tak późno ale brak tajmu ;C Macie mojego aska ! ;* http://ask.fm/AsiaKamykowska