Hm, mam nadzieję, że Ostap i Dresu nie będą źli za wstawienie tej foty. ;x No ale nie mam żadnych innych zdjęć.
Od czego by tu zacząć... Może zacznę od środy. No więc w środę planowałam iść sobie do jazzu. Zgadałam się nawet z Ajronem, że będę. XD No ale nie wyszło. Pojechałam na jakąś godzinę do Ostapa, po czym poszliśmy do Golbi(?), gdzie był już Dresu i inni ludzie, których nie znałam wcześniej... ale byli spoko, dostałam piwo. XD Ogólnie zajebisty klimat tam był, zajebisty dom, wszyscy zbakani i zadowoleni, lubię takie wieczory. :3
Czwartek. W czwartek razem z Ostapem, Dresem i Raszką pojechaliśmy do Bobo, bo Dresu chciał żeby zrobiła mu kolczyki. Ja przy okazji też kupiłam wenflon i zrobiłam sobie ponownie nostril. Ogólnie to byliśmy u Bobsa przed 21 i plan był taki, że zrobi nam te kolce, posiedzimy chwilę i zwijamy ostatnim autobusem do domu. No ale zaczęliśmy "trochę" pić i stwierdziliśmy, że jednak zostajemy na noc. Oprócz Raszki. Raszka chciał wracać tym ostatnim busem, więc odprowadziliśmy go przed północą. Tylko niestety w tym czasie rodzice Bobsa zdążyli się wkurwić.. no i nie mogliśmy już do niej wrócić na noc. XD My w Pyskowicach, następny autobus do Gliwic za ponad 4 godziny... przejebane. Wbiliśmy do jakiegoś opuszczonego budynku, same ruiny, no ale przynajmniej jakiś dach nad głową.. XD Ostapeł rozpalił ogień żeby było trochę cieplej (i tak pizgało jak chuj, w końcu noc + środek grudnia) i tak sobie leżeliśmy w tym syfie wtuleni w siebie, żeby nie zamarznąć. XD Przed 6 rano w końcu wróciłam do domu, cała ujebana i śmierdząca, położyłam się spać, wstałam po południu, ogarnęłam się i pojechałam do Ostapa.
Spizgaliśmy się, przez jakiś czas było mi w chuj śmiesznie bo Dresu był jakoś wyjątkowo zabawny wczoraj (XD), potem Ostapeł próbował mnie nauczyć grać na bębnach, ale jestem gównem i beztalenciem i mi to nie wychodziło... no cóż. A później totalnie mnie zmuliło, byłam taka nie do życia po tej nocy w opuszczonym budynku... Masakra. W sumie dzisiaj też jestem zmulona, boli mnie głowa i dziwnie się czuję, ale przynajmniej widziałam się z Bywalem, więc zawsze jakiś plus. Ma fajne nowe autko. :3
Doszłam do wniosku, że nie powinnam planować spotkań ze znajomymi, bo i tak zazwyczaj kończy się to jakimś spontanem.
W domu nieciekawie, nie lubię wracać do domu. Nie chce mi się słuchać tego głupiego pierdolenia, pretensji, awantur, ojca, brata, wszystkiego. Najchętniej nie wracałabym tu wcale. Męczy mnie kilka spraw. Zobaczymy co dalej.