photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 1 LISTOPADA 2014
860
Dodano: 1 LISTOPADA 2014

Po Brukseli chodzę pijany 

nie wódką, ale dziewczyną, 

kupuję kwiaty, jak kretyn: 

mimozy i tulipany; 

 

po tych ulicach długich, 

po tych bezkresnych bulwarach 

szukamy pewnego domu, 

gdzie okno jest i gitara; 

 

ono takie wąziutkie 

wysokie, aż pod chmurami, 

ze światłem i z tą gitarą 

co spada na nas strunami; 

 

w struny wkręcam dziewczynę, 

sam do niej jakby do śniegu 

przytulam się i wędrujemy 

daleko, daleko, daleko. 

 

Ach, dni są takie śnieżne, 

a noce takie czerwcowe 

i źle mi, chociaż położę 

na jej kolanach głowę, 

 

gdy ją uścisnę najmocniej 

gdy pocałuję najczulej, 

gdy pocałuniki zabrzęczą 

tysiącopszczelim ulem. 

 

Bo ciągle czegoś za mało, 

bo ciągle czegoś mi szkoda. 

Bo ciągle mi ta dziewczyna 

przepływa przez palce jak woda. 

 

I co? Ślad jakiś na palcach, 

na włosach, na biodrach,wszędy 

i zapach okrążający 

tataraku i lawendy. 

 

Tylko cóż z tego, że upał, 

że zapach, choć wokół zima? 

Ta dziewczyna to strumień. 

Jakże strumień zatrzymam?