topi się mój organ ssąco-tłoczący
pod ciężarem słodyczy, którą chcesz mnie obdarować
dusisz mnie dożylnie aplikowaną czułością
przewiercam cię chłodem spojrzenia
wylewam kubeł zimnej wody
na twoje rozpalone skronie
nie pomoże już nic
całuję cię obłudnie
jednak naprawdę cudnie
odlatujesz gdzieś na drugi świat
jak słup soli coś każe mi stać
ty wszystko pragniesz mi dać
niechętnie wyciągam ręce