jestem poza nawiasem, trochę w cudzysłowie
idę pewnie patrząc przed siebie,
od czasu do czasu zerkam na swoje odbicie w sklepowej witrynie
i uśmiecham się z zadowoleniem
zamykam oczy, marszczę nos
zadzieram głowę wysoko do nieba
namiętnie zaciągam się jesiennym powietrzem
podniecające
cierpię
na chroniczny brak czasu
sprawdzam godzinę w otwartej ręce, na przegubie której trzymam zegarek
nie gubię żadnej z chwil, zapełniam je do cna
czasem myślę o tym
w tych rzadkich momentach kiedy wygodnie rozsiadam się w fotelu
i zapalam papierosa
myślę o tym przez ułamek sekundy
całe życie w szaleństwie
dynamiczne partytury
obłęd i piękno
ogień dogasa powoli
rozmazujesz mi szminkę i spojrzenie
rozmazuję się cała
tracę kształt
papieros dogasa
idę pewnie patrząc przed siebie
zerkam na swoje odbicie w sklepowej witrynie
i uśmiecham się z zadowoleniem
idę prosto przed siebie, spojrzeniem rzucam wyzwanie