photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 18 MAJA 2014

Rozdział 27.

Serce kołatało w mojej piersi. Zamarłam, mój oddech był niespokojny, zmusiłam się żeby ruszyć do przodu.  Moje oczy od razu znalazły Neymara. W pomieszczeniu panował półmrok, co utrudniało mi dokładne dostrzeżenie jego twarzy, gdy siedział pochylony na jednej z ławek ustawionych pod szafką.
-Ney - powiedziałam cicho.

Palcami nerwowo bawiłam się końcówkami moich włosów, gdy niepewnym krokiem ruszyłam przed siebie. Przygotowywałam się na najgorsze, jednak jego wygląd mnie zdziwił. Mogę przysiąc, że nie oddychał czekając na moją reakcję. Wyciągnął w moją stronę dużą dłoń, na co natychmiast odpowiedziałam chwytając ją lekko. Neymar starał się stłumić śmiech, kiedy usadowiłam się na jego kolanach przerzucając nogi po obu stronach jego ciała. Moje ręce nie opuszczały jego twarzy, pocierałam nimi policzki, żeby sprawdzić gdzie i czy go boli. Krew rozsmarowana na jego policzku uleciała z nosa, który na szczęście nie był złamany. Przynajmniej tak mi się wydawało. Mój dotyk powędrował niżej, w dół klatki piersiowej, odchyliłam się trochę, a Ney podtrzymywał moje plecy, tak żebym nie spadła, kiedy starałam się obejrzeć jego brzuch. Skrzywił się lekko. Przeniosłam wzrok na jego dłonie i umieściłam w swoich. Zaczęłam sprawdzać poszczególne palce, wyginając je w różny sposób. Zmarszczyłam brwi, kiedy lekko się wzdrygnął, gdy przejechałam kciukiem po jego dolnej wardze. Była trochę zaczerwieniona i spuchnięta. Pochyliłam się i delikatnie cmoknęłam zranione miejsce.
-Co ty robisz? - zapytał chrapliwie, jakby zupełnie nie wiedział do czego zmierzam.
-Sprawdzam czy nic ci nie jest -wyjaśniłam mu.
-Wszystko ze mną w porządku. Właśnie dlatego jestem mistrzem karate, umiem się bronić -odpowiada mi szybko.

Odetchnęłam z ulgą i położyłam głowę na jego ramieniu. Był rozpalony. Przed oczami zamajaczył mi obraz Neymara leżącego na macie i bijącego go Alberta. Nie martwiłam się o to, że powinnam na niego teraz krzyczeć i być wściekła po tym co mi zrobił. W tym momencie chciałam tylko go przytulić i poczuć się bezpieczna w jego szerokich ramionach. Przywarłam do niego mocniej, a on pocałował mnie w czubek głowy gładząc delikatnie moje włosy. Tak się cieszyłam, że mimo tych niewielkich ran, nic mu nie jest.

-Dlaczego na niego naskoczyłeś? 

Przez kilkanaście sekund panowała kompletna cisza. Nie jestem pewna ile trwaliśmy w takiej pozycji. Chciałam znać odpowiedź, jednak powtórzenie pytania nie chciało opuścić moich ust. Nie miałam serca psuć tej idealnej chwili. Dłoń położyłam płasko na klatce piersiowej Neymara, w okolicach jego serca. Poczułam jego bicie, a w moim brzuchu zaczęły latać motyle. Czy ta reakcja jest wywołana moim dotykiem? Przez chwilę pozwalam sobie myśleć, że tak. Ale zaraz po tym uświadamiam sobie, co zrobił ostatnio i jak lekceważąco mnie potraktował. 

-To był dla mnie taki cios. Kiedy zobaczyłem jak Cię dotyka, przytula, jak się do niego uśmiechasz. Jestem pewien, że mu się podobasz. Patrzył na ciebie tak samo jak... jak ja. Nie mogłem znieść nawet myśli, że mógłby cię mieć.

-Hej... -kiedy spuścił wzrok, uniosłam palcem wskazującym jego brodę -przecież jestem twoja.

Obdarzył mnie najjaśniejszym uśmiechem, ukazując śnieżnobiały uśmiech, a w jego ciemnych tęczówkach przebłysnęła nadzieja i radość. 

-Odpowiedz mi jeszcze na jedno pytanie, ale szczerze -poprosił.
Skinęłam głową, dając do zrozumienia, że postaram się zaspokoić jego ciekawość.
-Tęskniłaś za mną przez te wszystkie dni? -zapytał.

Wpatrywał się wyczekująco w moje oczy. Czy tęskniłam? Przez te dziesięć dni, kiedy nie spotkałam Neymara czułam się... Nieswojo. Tak, chyba to najlepsze określenie. Nie byłam załamana i nie miałam podpuchniętych oczu od całonocnych płaczów, ale było mi naprawdę przykro. Brakowało mi go. To na pewno. Chyba przyzwyczaiłam się do jego towarzystwa i dlatego nie mogłam uwolnić się od myślenia o nim. Chyba, że... Nie to na pewno nie to. Przecież nie zakochuje się w nim. Nie żywię do niego żadnych uczuć. Po prostu go lubię. Tak myślę. To nie może być to, jestem pewna. I dlaczego się oszukuję? Przecież tęskniłam. Cholernie tęskniłam.
-Tak -mówię zgodnie z prawdą -tak, tęskniłam za tobą -tłumaczę.
-Jesteś taka piękna -szepcze. Zakłada wystający kosmyk za moje ucho i lekko gładzi mój policzek. Ma drżące dłonie -przepraszam cię. Tak choletnie cię przepraszam za to wszystko. Nie chcę cię krzywdzić. Nigdy. Nie mogę zniesć myśli, ze jesteś smutna przeze mnie. Nie mogę patrzeć, kiedy widzę ból w twoich oczach, tak bardzo kocham te radosne iskierki, które tańczą w twoich tęczówkach, gdy jesteś szczęśliwa. Spójrz na mnie. Zależy mi na tobie. Nie mogę pójść na ten układ z trzymaniem się od ciebie z daleka. Może teraz cię niszczę, ale postaram się, dla Ciebie. Tylko i wyłącznie. Jestem zbyt wielkim egoistą, żeby cię zostawić. Więc proszę, nie odrzucaj mnie. 
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Zamknęłam przestrzeń między naszymi ustami i wpiłam się w jego bladoróżowe wargi. Brakowało mi tego zapachu mięty, pomieszanego z dymem papierosowym, który mogłabym wdychać non stop. Przeniosłam dłoń zatapiając ją w jego włosach i lekko ciągnąc za końcówki.

-Kochaj się ze mną -jęknęłam między zachłannymi, namiętnymi pocałunkami.

Odsunęłam się subtelnie od niego i spoglądam wyczekując na jego reakcje. Nie wiem czy byłam gotowa na takie coś, ale w tej chwili nie myślałam racjonalnie. Byłam zbyt zaślepiona tą tęsknotą i spotkniem go po naszej kłótni. Jego usta pozostały w bezruchu. Starał się przetworzyć to co mu właśnie powiedziałam. Czułam jak jego mięśnie się napinają, kiedy pochylał się nade mną. 

-Nie.
Co?
Nie byłam pewna jego reakcji, ale chyba najmniej spodziewałam się odmowy. Myślałam, że mnie pragnie i chce to ze mną zrobić. Najzwyczajniej w świecie się myliłam. Gwałtownie poruszyłam się w celu zejścia z kolan Neymara. Znowu wyszłam na idiotkę. Jego dłonie jednak miały inne plany i z powrotem sprowadziły mnie na dolne kończyny chłopaka.

-To nie miało tak zabrzmieć -tłumaczy.

-Ale zabrzmiało, zrozumiałam. Puść mnie -próbowałam się wykręcić z jego stalowego uścisku. Dłonie spoczywały na mojej talii szczelnie przytrzymując i łącząc ze swoim ciałem.
-Alice, to nie tak, że nie chcę się z tobą kochać. Chcę i to bardzo. Od momentu kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem, marzę poczuć cię wokół siebie. Ale jeszcze nie teraz. Nie jesteś tego pewna. Muszę udowodnić ci, że bardzo mi na tobie zależy. Bez względu na wszystko. Nie mógłbym znieść myśli, że po tym wszystkim żałowałabyś, że myślałabyś, że cię wykorzystałem. 
Delikatnie cmoka mnie w usta.

-Wracajmy do domu -proponuje. Muszę jeszcze się przebrać, ponieważ nie mam zamiaru paradować po centrum Lonydnu w białym kimono. Wstajemy i kierujemy się do wyjścia. Neymar odnajduje moją dłoń i splata ze swoimi palcami. To drobny gest, ale moje serce niemal wyrywa się ze szczęścia.
-Też za tobą tęskniłem -szepcze mi do ucha prowadząc w stronę damskiej szatni.

 

Zapraszam do komentowania :)

bardzo przepraszam, że tak długo nie dodawałam.

Komentarze

~xxx Boskie , boskie i jeszcze raz boski ; * ! Kiedy następna część ?
18/05/2014 23:09:31
Junior chmurkovax333 świetne ;)
18/05/2014 13:30:05
nielansuj Swietne! Dodawaj czesciej :)
18/05/2014 13:26:33
chuupacabra Kocham!! <33333
18/05/2014 11:01:24
zagazowana1 Boskie, boskie, boskie <3 : ))
18/05/2014 10:59:40
~beata Boskie <3 czekam na następną część:)
18/05/2014 10:05:38
patka13137 No wreszcie :d miła niespodzianka poczytać sobie po pracy :P super .
18/05/2014 7:24:19

Informacje o notforeverryone


Inni zdjęcia: Bełkot downwardspiral;) pati991back on my feet brienneJa :) nacka89cwa... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24