Prolog ;)
W małym miasteczku niedaleko Londynu mieszkała rodzina Hadisów. Spokojni i szczęśliwi ludzie. Rodzice Klara i Max a tak że ich piękna córka- Salin . Pani Hadis była kobietą mądrą która pracowała w pobliskim szpitalu jako pielęgniarka, a jej mąż był komendantem policji. Wszystko wydawało się być idealnie, Żona z córką czekały na powrót pana Hadis, lecz stało się coś czego nikt się nie spodziewał. Był 22 grudnia 2005 roku dwunastoletnia Salin odebrała telefon i słysząc poważny ton rozmówcy oddała telefon Klarze. Dotychczas zawsze uśmiechnięta dziewczynka była tego dnia smutna. Nie miała ochoty piec z mamą ciast na Święta, ani ubierać choinki. Kiedy zobaczyła płaczącą mamę trzymającą w ręku telefon, wiedziała, że stało się coś złego. Klara nie była w stanie odpowiadać na pytania córki, więc Salin poszła do swojego pokoju wypatrując swojego Tatę przez okno. Po godzinie jej matka usiadła obok niej i powiedziała:
- Tatuś nie wróci&
- Dlaczego? zapytała zdziwiona Ma dużo pracy?
- Nie Skarbie& Tatusia już nie ma, nie żyje&- mówiła przez płacz
- Dlaczego? pojrzała na matkę ze łzami w oczach
- Widzisz.. Tatuś był w pracy i uratował swojego kolegę, za to Aniołki wzięły go do siebie.
- I nie wróci do nas?
- Nie..
- Nigdy? pytała łkając
- Nigdy.
Klara przytuliła swoją córkę. Obie płakały mając nadzieję, że to kiepski żart, ale puenty nie było, nikt się nie śmiał.
Owdowiała Klara sama wychowywała córkę. Było jej ciężko, ale wiedziała, że musi być silna, żeby jej córka mogła normalnie dorastać. Po dwóch latach u Salin zdiagnozowano poważną chorobę, na którą w tamtym czasie nie było lekarstwa. Sal pozostało jedynie kilka lat życia. Jej matka postanowiła przenieść ją do szpitala w Liverpoolu, żeby przedłużyć jej życie o kilka miesięcy. Klara totalnie się załamała, nie potrafiła dać córce nadziei na powrót do zdrowia. Po niecałych trzech latach ciągłych operacji, badań i leżenia w szpitalu stan Sal zaczął się poprawiać, co dało jej szansę na powrót do domu. Była starsza i zdawała sobie sprawę z tego, że niedługo umrze. W czasie jej pobytu w domu, w Anglii kreował się nowy zespół One Direction . Dziewczyna obserwowała rozwój ich kariery, najbliższe plany, prywatne życie. Po kilku miesiącach śledzenia 1D doszła do wniosku, że przed śmiercią chce pojechać na ich koncert. Jej pomysł spotkał się ze sprzeciwem ze strony matki.
- Nie ma mowy! Nie puszczę cię nigdzie w takim stanie! krzyczała zbulwersowana
- Ale Mamo&!
- Nie ma żadnego ale!
- Mamo! Ja umrę! Wtedy już nic nie zrobię. Pozwól mi pojechać& To ostatnia rzecz o jaką cię proszę. mówiła ze łzami w oczach
- Boję się o ciebie, nie chcę żeby tam coś ci się stało.- podeszła i przytuliła córkę.
- Będę na siebie uważać, obiecuję.
- Dobrze, ale szczegóły umówimy później, teraz idę gotować obiad.
- Dziękuję!!! Idę zamówić bilet!
- Spokojnie! uspokajała ją matka
- Kocham Cię mamo.
- Ja Ciebie też.
To jedno wydarzenie uczyniło Salin bardzo szczęśliwą. Codziennie modliła się o to, żeby dożyć do soboty. Nie mogła się doczekać. Była tylko siedemnastolatką, która chciała spełnić swoje marzenie. Wiedziała, że ten dzień zostanie w jej pamięci do końca życia, chociaż nie wiele jej go zostało. W czwartek jej mama dostała telefon z Madrytu. Dostępna jest szczepionka , która może wyleczyć Sal, jednak Klary nie stać na jej zakup. Ta szczepionka zawiera przeciwciała, które likwidują skupisko choroby we krwi. Jedynym problemem był czas, który matka Salin potrzebowała na zdobycie pieniędzy. Niestety czasu akurat miała najmniej, jej córka mogła umrzeć w każdej chwili, ale dopóki stan jest stabilny lekarze utrzymują wersję, że ma miesiąc- cudowne pocieszenie, ale lepsze takie niż żadne. Zawsze to o 4 tygodnie więcej za zdobycie pieniędzy. Nadeszła sobota. Klara obudziła córkę wyjątkowo wcześnie, żeby zdążyły na pociąg do Manchesteru. Sal wstała bardzo podekscytowana, wiedziała, ze dziś spełni się jej marzenie. Dzień strasznie się dłużył, ale w końcu nastała 18:30. Salin stała przed halą, wzięła głęboki oddech i zniknęła w drzwiach. Serce biło jej szybko, była bardzo szczęśliwa. Kiedy usłyszała pierwsze dźwięki Up all night poczuła się wspaniale. Następna była piosenka Gotta be you, która wprawiła ja w dziwny nastrój. Po usłyszeniu pierwszej zwrotki I wish zaczęła strasznie bolec ją głowa...
Inni użytkownicy: olejtoxddderwa22protectyourauraelmariachi28921lordmagriffy93gandaharbulkazpasztetemkobekontakarolekrsgagi89plk
Inni zdjęcia: 9 / 03 / 25 xheroineemogirlx1407 akcentovaTurkusowo, fioletowo i w Pumie xavekittyx:) qabiResza figur Wilkonia bluebird11sezon lodów patkigd:) dorcia2700.. locomotivHiacynty pachnące na dobranoc halinamJeb najprawdopodobniejnie