zima, zima, zima kurwa nie chce jej. chce zeby bylo cieplo, zebym chodzila w krotkim rekawku, imprezy nad jeziorem.. oo tak! to cos czego brakuje mi chyba najbardziej.. potrzebuje takiego wyszalenia sie od tak, bez zadnej okazji ale mniejsza o to. nie o tym miala byc notka.
mial ktos kiedys taka sytuacje ze mial najlepszego przyjaciela w swoim zyciu? calodobowy kontakt, godziny przegadane noca? cos co wydawalo sie ze moze przetrwac wieki.. pozniej wszystko sie jebie.. kontakt sie urywa, jest coraz gorzej. nie ma do kogo po prostu isc. pogadac szczerze. poplakac przez telefon. przytulic sie do tej osoby.. (piszac teraz to leca mi lzy, zeby nie bylo ze pisze glupoty.) pozniej widzisz tego kogos obojetnie gdzie np w szkole, na miescie, osiedlu.. pozniej znowu zaczynasz z nim pisac, zaczynaja sie od poczatku te same kroki co wczesniej, masz nadzieje ze wszystko bedzie jak dawniej, ze wszytsko sie ulozy ze bedzie wszytsko okej.. jest rozmowa, kazdy szczerze mowi co i jak, znowu leca lzy z rozpaczy, radosci i nadzieji. nadzieji ze wszytsko bedzie dobrze. jest dobrze 2 dni pozniej zaczyna sie to samo co wczesniej. ty znowu placzesz i tracisz nadzieje ze wszystko bedzie po staremu.. wtedy on zaczyna cie ignorowac, nie ufa ci z niewiadomo jakiego powodu a ty siedzisz w tym sama i nie wiesz do kogo z tym isc. wczesniej szlas wlasnie do tego przyjaciela. teraz juz go nie ma i czujesz zaklopotanie w sobie. pozniej dusisz wszystko w srodku i powoli odsuwasz sie od wszytskich zamykajac sie w sobie, a nagorsze sa wieczory rozmyslajac o tym znow sie rozklejasz i robisz to coraz czesciej...
cholerna szczera praawda -,- dobija mnie ona coraz bardziej.
cheryl chole- parachute
kochanie, to nie jest tak że ja będę zawsze na Ciebie czekała
a ty mnie będziesz ranił. Nadejdzie czas kiedy wszystko się odwróci.