Znów będzie o miłości.
Słyszałam, że kocha się tylko raz, dla mnie to bzdura. Błąd społeczeństwa napędzany ludzką propagandą. To zupełnia tak jak by powiedzieć, że przaźń jest tylko jedna. Wróc w swoim umyśle gdzie co trzecią osobę nazywałeś przyjacielem, a teraz jedną na trzysta. Odnosze wrażenie, że przecież żeby zrobić coś lejpiej trzeba poznać to lepiej. Więc kochaj jak najwięcej. Nabieraj doświadczenia i doprowadzaj do perfekcji swoją miłość. Czy ja żałuję ? Nie niczego nie żałuję - każde doświadczenie , kłótnia , związek, rozstanie uczyły mnie czegoś nowego w życiu, a ja oporna na wiedzę jestem tylko w dziedzinie nauk ścisłych. Każde zdarzenie w Twoim życiu tworzy Twoją osobowość. Oczywiście i w tej kwesti trzeba znać umiar, mówienie po 3 spotkaniach komuś że nie można bez niego żyć.. no cóż nawet się nie wypowiem. Nie kumam tych wszystkich związków z tysiącem zakazów, od : nie wyjdziesz w tej bluzce bo będą na Ciebie patrzeć, przez nie pal papierosów, nie pi tego piwa do nie, kurwa, nie wyjdziesz beze mnie do tego klubu. Dlaczego ? Skoro tak sobie nie ufacie to po co to wszytko ? Afiszowanie miłości na facebooku, tysiąc zdjęć i histeria przez smsy. Jestem gówniarą i jaram się tym, ale z tych typu akcji po prostu wyrosłam. Kłamstwa i cieszenie się z tego, że udało mi się w chuja zrobić osobę, z którą planuje przyszłość. Bez jaj, ale gdzie tu sens ?
Dlatego też nie mogę pojąc co takiego dobrego w życiu zrobiłam, że mam Ciebie. Jesteś mi kumplem, z którym mogę wypić piwo i oglądać KSW, jesteś mi przyjacielem, który w odpowiednim momencie potrafi się na mnie wydrzeć żebym się ogarnęła a w odpowiednim przytulić żebym już przestała płakać. Jesteś mi wariatem, szaleńczo zakochanym w osobie, którą widzę codzień w lustrze i potrafisz polecieć o tej 2 w nocy po czekoladę tylko dlatego że chcę. Jesteś mi ziomkiem, który odprowadza mnie o 8 rano do domu po cieżkim melanżu i godzinami słucha ze mną rapu. Jesteś mi kochankiem z któym nie mam ochoty wychodzić z łóżka. Masz w sobie tego złego chłopaka z osiedla. Jesteś mi miłością - takiej samej już nie odnajdę. I szczerze nie mam pojęcia czy to ty jesteś tym ostatnim, chociaż bardzo tego chcę, a jak się o czymś marzy to do realizacji owego marzenia się dąży. My robimy to nie ustannie. Akceptujemy ale nie zatracamy się w sobie. Ja mimo twoich swetwrków nie zrezygnuję z szerokich spodni, a ty nie kazesz mi chodzić w szpilkach ani do kościoła. Jaram się tym, że mamy ten coraz rzadziej spotykany szacunek. Wiesz co wcalę nie przesadzę mówiąc że :
Twoje ciało to mój kult, Twój charatker i umysł to mój Bóg.
A tym czasem :
Ps : Jednak nie trzeba mówić tych 2 słów, żeby powiedzieć jak bardzo. Patrz wyżej.