Dziś mi wychodzi, dziś czuję się lekko jak kiedyś. Dziś nie znoszę jedzenia. Brzydzę się sobą niesamowicie. Patrząc na dzisiejszy bilans obstawiam, że nawet 1000kcal nie wmusiłam i mimo ciągłego odgłosu z brzucha czuję się wyśmienicie. To się zmieni, niedługo skurczy mi się rozepchany żołądek. Na dziś została tylko jeszcze jedna kawa, kolejna...kawa. I ogólnie to chyba mam nerwicę, chyba z pewnością. Dziś przeżyłam pierwszy atak. Mama oczywiście wspierała mnie jak mogła.Ona chyba przywykła do moich zaburzeń psychicznych. Nie chcę znów jej wciągać w moje chore bagno, za równe dwa tygodnie przeprowadzam się na swoje mieszkanie, nie będzie musiała ponownie patrzeć na moje cierpienie. No i żadne jedzenie nie będzie mnie kusiło. To wszystko znów się zaczęło. Jestem przerażona,że wróciłam do moich obsesji żywieniowych ale z drugiej strony...zachęca mnie efekt końcowy. Niesamowicie bajeczny efekt końcowy.
bilans:
ćwiartka ogórka zielonego
kawa z mlekiem
jogurt pitny (136kcal)
kawa z mlekiem
miseczka kapuśniaku
aktywność:
-
20 LUTEGO 2018
31 STYCZNIA 2018
28 GRUDNIA 2017
4 LISTOPADA 2017
17 WRZEŚNIA 2017
6 SIERPNIA 2017
5 SIERPNIA 2017
3 SIERPNIA 2017
Wszystkie wpisy