photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 9 LIPCA 2016
Konno zaczęłam jeździć,żeby mieć kolejną rzecz do bycia beznadziejną. Nie mogę winić konia i tym bardziej nie jestem na niego zła, to nie jego wina, że człowiek który jej dosiada kompletnie nie nadaje się do tego. W przeprosinach za moją ulomność rzuciłam jej jabłko i garstkę owsa, bo przecież kon nie zrozumie słów i co mu po tym, że mi wstyd, że musiał się ze mną użerać. Z jedzenia ma chociaż jakąś korzyść. Nawet w czymś tak na ogół przyjemnym jak jazda wkradła się moja depresja i wgryza mi się znów w kark nerwica. Kąsa przy tym konia na wysokości kostek, krzywdy wielkiej nie robiąc ale zapewne drażniąc w jakiś sposób. Nie dziwię się, że żadne ze zwierząt nie chce mnie słuchać, ja sama siebie nie słucham i raczej prędko nie będę, bo przecież nie dość że nie mam mowy, to jeszcze gdyby ona była byłaby kompletnie nic nie wartym bełkotem. Widzę, że jakaś część mnie próbuje się ratować przed tym całkowitym psychicznym upadkiem, i czerwony głos w niematerialnym ciele Golden retrievera, ten sam który cofa mnie w poprzednich wpisach z balkonu, biegnie obok konia krzycząc 'rozchmurz się! Chodź, pojedziemy razem, to tylko zabawa', ale ja mu niezbyt już wierzę, nawet gdy widzę z jaką radością przeskakuje kolorową małą kawaletkę, na którą ja nawet nie potrafiłam nacelować.
Wiem, że mam za duże oczekiwania względem siebie, nie mam kondycji, moje ciało jest dość chorowite i bardzo krótko jeżdżę, wiem, że nie będę na poziomie, załóżmy N. ktora na koniu siedzi od dzieciaka, nie wspominając już o tym, że jest instruktorką. Pomimo tej wiedzy wymagam od siebie chociaż tego minimum, które mi daje, i jestem wściekła na siebie gdy tego nie potrafię. Nie cieszy mnie to, że potem mniej więcej dobrze poszedł mi jeszcze bardziej uproszczony przejazd, bo widzę jakiegoś dzieciaka na koniu obok, który radzi sobie lepiej, nie narzeka i śmiga na zwierzaku, na którym ja poprzednim razem znowu nie dałam sobie rady, i czuje się już tylko zażenowana. Zastanawiam się, jak to się dzieje, że inni schodzą z konia zadowoleni nawet wtedy, gdy im nie idzie. Może mają więcej wiary w siebie niż ja, a może tu też chodzi o to, że to ja siedzę w stajni co weekend po osiem godzin pracy N. i widzę ośmioletnie dziewczynki galopujace bez problemu i dające sobie radę z tym, do czego ja nie jestem w stanie nakłonić konia. Nie nadaje się do niczego, z niczym już sobie nie radzę, nic nie sprawia mi radości.
Ratunku, pomocy. Upadłam.
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika nobodyprincess.

Informacje o nobodyprincess


Inni zdjęcia: * * * * takapaulinkaWylot Burzowca bluebird11Zagroda. ezekh114PIERWSZE MARCOWE LISTKI xavekittyxOddziela Wisła. ezekh114:) dorcia2700Podróż to przygoda elmar*** coffeebean1... maxima24... maxima24