- I co tato? Mama się zgodziła? - spytała podekscytowana pięciolatka.
- A jak myślisz? Gdyby się nie zgodziła to wątpię, żebyś była tutaj razem z nami. Musieliśmy cię jakoś wyprodukować. - uśmiechnąłem się w jej stronę szeroko i wzięłem ją na kolana.
- Ale wujek Dawid mówił, że rodzice kupują w kwiaciarni takie nasionko i tak je pielęgnują, że z niego wyrasta dzidziuś. Nie ważne, opowiadaj co było dalej.
- Parę dni po tym jak już byliśmy razem, to pamiętam jak przyjechał do nas wujek Gérard i mieszkał z nami. Codziennie w nocy wstawał i budził nas z pytaniem " Gdzie są kapsułki do prania?", albo jeszcze pamiętam jak urodziła się Nina i ciocia Shakira po porodzie od razu musiała jechać do domu, bo wujek spadł ze schodów jak wynosił śmieci. Albo jak mama poszła do wujka Dawida a bo zbił jej ulubiony wazon, a on uciekł i schował się do szafki gdzie był śmietnik, gdzie wcześniej wrzucaliśmy stare puszki po rybie i dziurawe skarpetki wujka Cesca. Tydzień od niego śmierdziało
- A co potem się stało? Nie trzymaj mnie w niepewności.
-Potem... potem pojawiła się taka pani, która niestety trochę namieszała z mojej winy, bo zrobiłem najgłupszą w świecie rzecz, przez co z mamą musieliśmy zrobić sobie małą przerwę. Potem mama poszła do tej kwiaciarni i kupiła nasionko, bez mojej wiedzy i je pielęgnowała, po kilku miesiącach ja też jej pomagałem jej a potem urodziłaś się ty.
- Tato?
- Słucham.
- A kochałeś mamę?
- Skąd to pytanie?
- Tak jakoś. Ale kochałeś?
- Kochałem, kocham i kochać będę. Nad życie.
- Tato?
- Tak słonko?
- A czemu mamy nie ma z nami? - spytała patrząc na mnie tymi, wielkimi brązowymi oczami. Była tak cholernie podobna do swojej mamy.
- Bo mama jest teraz w niebie, razem z aniołkami...
- A kiedy do nas wróci?
- Nie wiem skarbie...