Rozdział 34
Minęło kilkanaście dni od mojej kłótni z Neymarem. Od tamtej pory nie rozmawialiśmy. Prawie cały ten czas spędziłam w domu, analizując słowa, które wypowiedział. Doszłam do wniosku, że po tak długiej przerwie nie może mnie nadal kochać. To jest nie możliwe. Minęły aż cztery lata. Skrzywdziłam go tym, że postanowiłam wyjechać i nie mogę sobie wyobrazić, że kocha mnie tak mocno, żeby mi to wybaczyć. Ale też ja sama muszę przemyśleć, czy to co do niego czuję to nadal miłość czy już tylko przyzwyczajenie. W końcu minęło tak dużo czasu.
Wsiadam do taksówki i mowię kierowcy w którą stronę ma jechać. Shakira dzwoniła, że ma ważną wiadomość, która nie może czekać, więc muszę jechać. Kilkadziesiąt minut później jestem już na miejscu. Płacę, wysiadam i kieruję się do drzwi. Wyjątkowo dzisiaj jestem taksówką, bo nie wiem co się będzie działo, więc na wszelki wypadek wolę być gotowa. Pukam i po kilku sekundach otwiera mi przyjaciółka z którą się witam i wchodzę do środka. Siadam na kanapie a obok Shakira.
- No więc, mogę sie dowiedzieć jaka to ważna wiadomość, że musiałam to ja przyjechać do ciebie?
- Więc...- zaczęła, ale przerwał jej telefon. Z tego co widziałam to był to Gerard. Kiedy zobaczyła kto to, natychmiast wyszła. Musi to być chyba coś ważnego. Po kilku chwilach wróciła i kazała mi iść ze sobą na górę. Albo mi się wydaję, albo ona coś kombinuje. Poszłam za nią i dotarłyśmy do sypialni.
- Chciałam ci pokazać jakie sobie perfumy ostatnio kupiłam, musisz je ocenić -rzekła.
- Ok, to pokazuj, ale zadam ci pytanie. Czy ściągnęłaś mnie tutaj, żebym zobaczyła twoje perfumy?
- Co?! Skąd taki pomysł? Chcialam sobie porozmawiać z moją przyjaciółką, bo dawno się nie widziałyśmy, a te perfumy to taki dodatek. Ale skoro ty już nie chcesz się ze mną przyjaźnić, to droga wolna!- ja to się czasem zastanawiam, czy ona nie jest pewna, że nie jest w ciąży, humory to ona ma dokładnie jak kobieta w tym stanie.
- Nie no, nie denerwuj się, tylko się pytam. A teraz pokazuj perfumy, bo też muszę jakieś kupić.
-No jeśli nalegasz...- wzięła prawie pusty flakonik i chciała do mnie podejść, ale usłyszałyśmy dźwięk zamykanych drzwi i jak ktoś wchodzi na górę. Chyba Gerard wrócił, bo tylko on potrafi wchodzić jak słoń.
Shaki zaczęła się cofać w stronę drzwi a chwilę potem widziałam jak Gerciu wpycha Neymara do pokoju.
- Gerard bezmózgowcu puść mnie! Umiem sam iść, nie musisz mi pomagać! I po co my tam idziemy? Chyba nie chcesz mnie zaciagnąć do łóżka, bo wiesz ja cię lubię zasadniczo, ale Shakira się może na mnie obrazić- wrzeszczał Ney, a jak zobaczył mnie to normalnie się patrzył jakby ducha zobaczył.
- Co tu się dzieje?- spytałam z lekką dezorientacją. Chyba wiem co oni knują, ale niech wiedzą, że im się to nie uda, bo nie zamierzam z nim gadać.
- Musicie ze sobą porozmawiać, jak normalni ludzie, bo to jest chora sytuacja. Guzik mnie obchodzi, że nie chcecie ze sobą rozmawiać, nie wyjdziecie stąd dopóki się nie będzie szczęścia między waszą dwójką, Zrozumiano?Dziękuję. -wygłosiła Shakira i wyszła razem z Gerardem, zamykając nas na klucz. No to zajebiście po prostu! Ney bez słowa rozwalił się na całe łóżko i zaczął coś grzebać w telefonie. Ja zaczęłam chodzić w to i spowrotem z myślą jak się stąd wydostać.
- Usiądź bo jeszcze kręcioła dostaniesz- zakomunikował Neymar. Próbowałam się położyć, ale, że on ma taką wielką dupę to leżałam na skrawku.
- Posuń się grubasie!- krzyknęłam i próbowałam go zwalić, ale na marne.
- Kto tu jest grubasem?!
- To nie ja zajęłam całe łóżko!
- Przecież zostawiłem ci kawałek!
- Tyle to se możesz w tył wsadzić. Posuń się!!!- Ile ten człowiek waży?!!
- Jakbyś tyle słodyczy nie jadła, to by teraz problemu nie było.
- Ja jadłam dużo słodyczy za to ty świetnie nadrobiłeś to smarowaniem się moim balsamem do ciała!.
- Może i smarowałem się twoim balsamem, ale przynajmniej nie zraniłem osoby na, której mi cholernie zależało!
- O czym ty mówisz?
- O tym, że nagle z dnia na dzień postanowiłaś mnie zostawić samego i wyjechać!
- Aha, czyli miałam siedzieć w domu na dupie i czekać na zbawienie, bo ty miałeś taki kaprys!
- Czyli wolałaś 4 lata być na innym kontynencie i nic się nie odzywać a potem pojawić się znikąd i zrobić niespodziankę!
- Nie martw się, gdyby nie mój tata nie zobaczyłbyś mnie! Jak chcesz to w tej chwili mogę zamówić bilet spowrotem do Polski i zapewniam cię, że nigdy byś mnie nie musiał oglądać! Mógłbyś sobie spokojnie żyć, założyć rodzinę i o mnie zapomnieć, a to, że teraz tu razem tkwimy to już nie moja wina!
- Przynajmniej mi wytłumacz dlaczego się tyle nie odzywałaś? Dlaczego chociaż nie zadzwoniłaś, żeby powiedziwć co tam u ciebie?! Wytłumacz mi dlaczego?! Chyba na tyle zasługuję!
-Bo nie mogłam...
- Dlaczego?
- Bo nie mogłam! Każdy dzień bez ciebie to była jakaś pieprzona tortura! Cały czas myślałam o tobie! Myślałeś, że nie próbowałam dzwonić? Cały czas chciałam, ale po prostu wiedziałam,że gdybym usłyszała chociaż przez chwilę twój głos to odrazu chciałabym wracać a chciałam spełniać swoje marzenia! Potem sytuacja z moimi rodzicami... Zostałam z tym sama! A zresztą ty też mogłeś się odezwać! - poczułam jak po moim policzku spływa łza. On nic nie odpowiedział, tylko podszedł i mnie pocałował...