Kofeina...nikotyna. ..jeszcze spojrzenie w ekran smartfona. Uśmiech numer 5. Perfumy od chanel. Poranek mistrzów uważam za rozpoczęty. Żyjemy w świecie gdzie dano nam szansę. Na to żeby wygrywać. Na to żeby zarabiać. Śpiewamy sobie I wanna by a milonaire, so fucking bad. .. i dalej w to gramy. Zarabiamy tyle, ze mylą nam zera na zagranicznych kontach. Poswiecamy tyle, a czasem jeszcze więcej. A kiedy już żona sie z nami rozwiedzie to właśnie czas na awans. Jemy mrozonki najczęściej nie jedzac w sumie nic, bo trzeba dbać o linię. Patrzymy na upadek ludzi ktorych sami niszczymy na kolejnym stopniu w drodze do pierwszego miliona i z upodobaniem wchodzimy coraz wyżej, cudza tragedie kwitujac tylko ostentacyjnym odrzuceniem włosów w tył. Jestesmy bezwzględni. Kofeina...nikotyna...whisky. I nadzieja żeby ci po nas nie przyszli jeszcze gorsi, bo oni nam też nie daruja.