No i jest. Zapieprz, zapierdol, oesusie i dlaczego ja kładłem lachę na ten semestr, jak zawsze.
Piję kawę w ilościach hurtowych, wpieprzam czekoladę do oporu, dziś zjadłem pierwszy od niedzieli w miarę normalny posiłek. Jutro cztery koła, a dziś - snu nie zaobserwowano. Ćwiczenia? Bitch plz.
Ale nie mam z tym problemu, a K. chce być zdrowa. Czym się przejmować? :)
A teraz czas na swobodę przemyśleń - wiem, że jest tutaj sporo dziewczyn, które faktycznie mają problem i są poważnie chore. Są wśród Was osoby, które nie radzą sobie z tym, co mają w głowach i przez to każdy dzień jest udręką. Kiedyś tego nie rozumiałem, teraz jestem pełen podziwu dla Was za każdym razem gdy widzę, że pragniecie walczyć.
Ale są też...inne dziewczyny.
Są dziewczyny, którę są absolutnie zdrowe. Które mają rodziców, dach nad głową, ciepłe obiady i przyjaciół. Nierzadko nawet zdarza im się posiadać kogoś, kto je codziennie okłamuje w smsach pieprząc farmazony o tym, że je kocha, chociaż przy pierwszym poważnym problemie by spierdolił w krzaki - ale ok, jest ktoś bliski. I co? I jajeczko, bo to jest nudne. Bo to jest zwykłe. Bo nie jestem w centrum uwagi i nikt się na mnie nie skupia i wogle to chce coś nowegooo!!!11
I bierze taki babsztyl pb, pierdoli o tym jak to jej ciężko bo od tygodnia 500kcal a dalej nie schudła (serio), co prawda ogranicza kalorie ale frytki z Mc chętnie wpierdoli, ćwiczyć nie poćwiczy bo nie ma energii (przecież 500 to tyle w chuj, dlaczego nie ma siły na nic?! a poza tym ona kiedyś ćwiczyła i jej to nic nie dało. Nie, to na pewno nie mięśnie), a na każdą wieść o zrównoważonej diecie >1200, która i tak jest bardzo, bardzo niska powie "a feee, to dużo, dużo za dużo! będę gruba!"
Wkurwia mnie ten typ blogerek strasznie. Wiem, jak trudne jest życie z anoreksją. Wiem, jak boli bulimia. Wiem, bo najbliższa mi osoba zmaga się z tym na codzień i widzę, jak wiele bólu, cierpienia i poświęcenia potrzeba, aby chociaż raz, na chwilę być w stanie stanąć na nogi i powiedzieć sobie "Dość! Chcę być zdrowa i normalna!". A laska, której wpisy dzisiaj przez przypadek zobaczyłem siedzi teraz przed ekranem swojego komputera i pisząc takie pierdoły kpi z Was wszystkich, dla których każdy dzień jest walką ze swoim ciałem i tym, co w Waszych głowach.
Przepraszam za ten brak składni, sensu i w ogóle. Tak jak pisałem, sesja w pełni, mój mózg ledwo się wychładza i w dodatku gówniara mnie niesamowicie podminowała. Powodzenia, Kruszynki!