photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 27 GRUDNIA 2013

69.9

Jest źle.

 

Przez cały dzień tylko strzępki informacji, nic konkretnego. Wiem, że coś jest nie tak, wiem, że pojechałaś

na zakupy i znów będziesz myśleć tylko o tym, jak bardzo masz gruby tyłek. Nie powiesz mi, czy płakałaś

w przymierzalni. Nie napiszesz tego na blogu, bo powiedziałem Ci, że o nim wiem i już nie będziesz na nim w pełni

szczera. A teraz jeszcze będę musiał czekać, bo prowadzisz. To normalne, że ludzie czekają na informacje od

siebie i nie gryzą w międzyczasie swoich palców, nie drapią się po rękach, nie drżą z niepewności (?).

To normalne, że sobie poryczę, chociaż w zasadzie nic się nie stało.

 

Wczoraj było cudownie. Kanapa, spóźnienie, piwo po i Twój uśmiech. Ból serducha po rozstaniu.

 

Przepraszam, że tak koncertowo to spieprzyłem. Nie umiem się powstrzymać, zawsze chcę za

bardzo to wszystko pociągnąć. Nie potrafię się pohamować.

 

Nie ma Cię tutaj, nie mogę być przy Tobie. Jutro znów 18tka.Jezu nie chcę nie chcę nie chcę.

 

 

 

Znów przytyłem, znów jestem świnią. Prawie 2 kg więcej, niż było. Chcę już osiągnać to 68 i mieć w dupie wszystko inne.

Nie potrafię się kontrolować tutaj, nie umiem. Wpieprzam jak głupi, nie ćwiczę, śpię do 11.

 

Potrzebuję Cię obok, jak diabli. Twojej szczerości, bólu, ciepła. Twoich ślicznych oczu i bezpieczeństwa.

 

 

 

Jestem gównem

 

 

 

Jezu moja głowa

 

 

 

Kocham Cię

 

Potrzebuję Cię

 

 

drgawkidrgawkidrgawki

 

 

 

Przerażają mnie te liczby, -15, 58. Chciałbym być pewnym, że będziesz tak samo seksowna, jak teraz, że dalej będę dziczał za każdym razem, kiedy przejdziesz obok. Że nie będę się bać ani brzydzić kości i skóry. Że wciąż będziesz mnie chciała tak samo przytulać i ja być przytulanym, jak teraz.

Że Ogony nie dadzą wtedy koncertu i nie wpadniesz w spiralę autodestrukcji.

niedrapsiękurwamać

Komentarze

batrachofobia każdy marzy o tak prawdziwej, szczerej miłości. powodzenia i gratuluję, że znalazłeś się Ty- człowiek będący powodem do uśmiechu dla K. :)
07/01/2014 18:18:54
hotflorence hej hej, jak tam się trzymasz :)
06/01/2014 11:46:20
nieumieminaczej Zaraz coś wrzucę :)
06/01/2014 14:05:33
soloiltuo Piękny blog. Cudowna miłość. Trzymam za was kciuki. Powodzenia!
29/12/2013 2:32:39
Junior samoakceptacjaa jejku jaka szczera, prawdziwa notka ! brak mi słów !
wszystko się ułoży !
28/12/2013 22:32:39
xxbeslimxx nie drap się, nie rób tego, to nic nie da. A już niedługo się widzicie i ją przytulisz i wszystko zniknie.
28/12/2013 22:08:52
zimnapanna Ojej, pierwszy raz widzę, żeby chłopak prowadził bloga, w dodatku mądrze pisząc. Na plus.
28/12/2013 22:08:11
hotflorence tak trudno jest bliskiej osobie wygrywać 'rywalizację' z chorobą.
serce mi ściska i wzruszam się ogromnie patrząc na ten Twój wpis, wzrusza mnie Twoja czułość, myślę, że to w ogromnym stopniu może odpowiadać potrzebom K. może po prostu boi się w pełni przyjąć Twoje uczucia i stąd to ciągłe zmaganie się z nawrotami choroby?
tak sobie myślę, że gdyby ktoś żywił do mnie takie uczucia jak Ty to chciałabym tylko zatopić się w jego ramionach i nigdy z nich nie wychodzić....
jesu, ale się wzruszyłam
28/12/2013 11:07:05
nieumieminaczej Wszystko jest do osiągnięcia, serio. Jest ciężko, czasami wręcz diabelnie ciężko, ale wystarczy mi świadomość tego, że K. chce z tym walczyć, że stara się jeść, że potrafi się przy mnie rozebrać i widzę każdy jej malutki kroczek ku normalności. To naprawdę wiele i cudownie jest widzieć, jak próbuje walczyć o siebie, choćby dla mnie, dla nas. Pierwszy raz w życiu jestem szczęśliwy, nie zawsze muszę być uśmiechnięty. :)

Boi się, i to boi się strasznie. Boi się naszego wspólnego mieszkania, boi się, że to mnie wciągnie, boi się, że odejdę. Staram się, aby to odeszło, ale Ogoniaste zawsze są przy niej, a ja niestety nie mogę sobie pozwolić na ten luksus. Mimo to, K. coraz lepiej daje sobie radę i jest coraz silniejsza, nawet, jeśli sama siebie uważa za słabą.

Uwierz, K. również o tym marzy. Czasami to strach wybiega pierwszy na przywitanie i nie zawsze przyjmuje tą miłość bez zastanowienia, ale zdarza się to coraz rzadziej i coraz mocniej wierzy w to, że damy radę. Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo obydwoje byliśmy niepewni tego, co mamy zrobić choćby kilka miesięcy temu - wszystko zmieniło się jak w kalejdoskopie ;)

Dziękuję, uwielbiam takie komentarze. Na tym najbardziej mi zależało, chciałem, aby chociaż jedna osoba nie przeszła obok tego bloga obojętnie. Z całego serca Ci dziękuję :)
28/12/2013 19:26:19
nalepsze prosze cię!!!!! wczoraj dałas mi tyle siły na prawde . 2 kg to nie jest duzo na pewno szybko mozesz sie tego pozbyc tylko wez sie w garsc wiem ze jest ciezko ze to bardzo trudno ale przecież pragniesz tego no !
27/12/2013 23:26:32
nalepsze dałeś *
27/12/2013 23:29:16
nieumieminaczej To nie kilogramy są najważniejsze, a troska i szczęście najbliższej osoby, K. w moim przypadku.
Miło mi to słyszeć, cieszę się że udało mi się w jakiś sposób pomóc :3
28/12/2013 2:34:49
kolorowyfilm Zgubisz te kilogramy w mgnieniu oka. Dasz sobie radę. Trzymam kciuki bardzo mocno za Ciebie i Twoją dziewczynę. Mam nadzieje, że się Wam uda wszystko przezwyciężyć i będziecie szczęśliwi.
27/12/2013 21:05:41
nieumieminaczej Nie chodzi nawet o te pieprzone kilogramy, chociaż w jakimś maluteńkim stopniu też...nie cierpię, gdy przez moje gówniarskie zachowanie odbieram jej jakąś cząstkę pewności siebie, której i tak ma niewiele, i kiedy przez moją głupotę musi pracować nad sobą na nowo.

Kiedyś byłem radosny, ale nieszczęśliwy, teraz jestem szczęśliwy, ale daleko mi do radości kiedy nie ma jej obok.
27/12/2013 21:32:18
nieumieminaczej Też mam nadzieję, że uda nam się to wszystko przezwyciężyć, inaczej nie próbowałbym o nas walczyć. Boję się, że K. nigdy w to nie uwierzy i nigdy nie zaakceptuje samej siebie.

To mnie boli najbardziej, to, w jaki sposób widzi samą siebie. To autentycznie boli i zabiera chęć życia.
27/12/2013 21:33:27
kolorowyfilm Tez miałam kiedyś problemy podobne do Twojej K., ale nie w takim stopniu. Jestem po probie samobójczej i byłam blisko anoreksji, więc w jakimś stopniu ją rozumiem. Poradziłam sobie z tym sama. Nie straciłam do końca głowy na rzecz obsesyjnego odchudzania i zobaczyłam jak niszczy to mój organizm i zobaczyłam zmartwione oczy mojej mamy. Dało mi to silnego kopa i wyszłam z tego, ale blizny na psychice zostają do dzisiaj i nie akceptuje jeszcze siebie tak jakbym chciała. Nie mam pewności siebie praktycznie wcale, ale pracuję nad tym. Jeżeli potrzebowałbyś jakiejkolwiek pomocy to pisz. Z chęcią pomogę.
27/12/2013 21:48:39
nieumieminaczej Chętnie, ostatnio nie mam z kim pogadać nawet o pierdołach, a co dopiero o tym jak się czuję, oprócz K.
Dziękuję, odezwę się...ale pewnie nie dziś.
27/12/2013 21:53:21
kolorowyfilm Jasne, napisz jak będziesz chciał.
27/12/2013 21:55:04
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika nieumieminaczej.