Smutne wstrząsają mną dreszcze
Dygocę z zimna
A bańka w brzuchu robi się coraz większa
Jeszcze bardziej utrudnia zasypianie
Jest tam, czuję ją
Pewnego dnia nie wytrzymam a ona
Pęknie, zaleje mnie czarną, lepką mazią
I skonam w tych nerwach
Dygocząc z zimna
A ty będziesz spał obok, nad ranem rzucisz swoją kolejną głupią wypowiedź i nie zauważysz, bo od dawna cię nie słucham