Normal 0 21 MicrosoftInternetExplorer4
ROZDZIAŁ II
Tajemniczy gość
Kolejne tygodnie mijały dość spokojnie. Dogadywałam się ze wszystkimi, i nawet Krystian okazał się być naprawdę przydatnym facetem.
Dziś moja klasa jechała na wycieczkę zapisy była na początku roku szkolnego a ja nawet nie wiedziałam wtedy, że będę w tym miejscu, jednak pocieszające było to, iż miałam dwa dni wolnego. Ten dodatkowy weekend postanowiłam spędzić przed telewizorem, co było chyba moja jedyną rozrywką.
Po dwóch godzinach ślęczenia nad głupawym serialem młodzieżowym, ktoś zadzwonił do drzwi nie miałam wcale zamiaru otwierać w obawie, że to kolejna sąsiadka, która zapragnęła się przywitać z nowymi sąsiadami, jednak tajemniczy gość okazał się być wyjątkowo natrętny i nie pozostawiał mi wyboru,chce czy nie musze wstać i powitać go z uśmiechem na twarzy;
-Już idę!- Warknęłam.
Zaskakujące było to, że po raz pierwszy odkąd tu mieszkam przyszedł ktoś, kto miał mniej niż 45 lat no i nie trzymał śmierdzącej domowej lemoniady w ręku. Przybysz okazał się być młodym chłopakiem, który na pewno teraz nie powinien włóczyć się po ulicach no chyba, że lubi być siłą doprowadzony przez policje do szkoły lub rodziców.
-Tak?- Zapytałam uprzejmym tonem, który stanowczo oświadczał że bardzo mi się śpieszy.
-Cześć, zastałem twojego tatę.
-Kogo?
-No szukam twojego ojca.
-No tak to zrozumiałam, ale to chyba jakaś pomyłka, bo jeśli chcesz go znaleźć to pomyliłeś adresy, bo teraz mieszka na toruńskim cmentarzu komunalnym.
Przez dłuższy czas panowała nie zręczna cisza. Przybysz chyba pomyślał, że robię sobie z niego żarty, bo miał dość zmieszana minę. Chcąc jak najszybciej zakończyć ta rozmowę dodałam;
-Mój ojciec nie żyje od 4lat.- Mimo moich wyjaśnień chłopak miał dalej zdezorientowaną minę, co było jak dla mnie niezrozumiane.
-Umarł? To raczej nie możliwe no chyba, że wymyślono jakąś nowa technikę komunikacji, o której mi nic nie wiadomo, bo dzwonił dziś do mnie i kazał mi się tu wstawić w sprawie pracy w warsztacie na stanowisku&
-Krystian to nie mój tata, a ty nie powinieneś przychodzić tu tylko iść prosto do warsztatu skoro tam szukasz pracy- Chłopak już otwierał usta chyba po to by się odgryźć jednak go wyprzedziłam na jego szczęście- a jeśli nie zrozumiałeś tego, co ci powiedziałam to wątpię, że, do czegokolwiek się w ogóle mu przydasz& -Zapewne to nie było miłe, że zamknęłam mu drzwi z hukiem przed nosem nie mówiwszy nawet Dowidzenia, ale nigdy nie spodziewałabym się, że ktoś może pomyśleć, że Krystian jest moim ojcem, teraz dopiero do mnie dotarło to, że takie sytuacje zapewne będą się powtarzały, że każdemu będę musiała tłumaczyć los mojej rodziny i to gdzie obecnie znajduje się mój ojciec.
Starając się o niczym nie myśleć oglądałam programy przez cały dzień dziwiąc się sama sobie jak można lubić tak durne seriale, w których łatwo można przewidzieć, co się za chwile stanie. Wieczorem po tym jak postanowiłam powiedzieć o wizycie praktykanta ojczyma w naszym domu niespodziewanie wybuchła mała afera, której wcale nie oczekiwałam;
-Dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś!? To było naprawdę ważne.
-Nikt mnie nie uprzedził ze ktoś taki może tu się zjawić! I czy mógłbyś z łaski swojej nie podnoście na mnie głosu!?
-Mógłbym, ale obawiam się, że wtedy nic by do ciebie nie dotarło- jego ton wskazywał na to, że już zupełnie przejął swoją nową role odpowiedzialnego rodzica, chociaż nigdy nikt nie powiedział na głos, że tego właśnie oczekuje albo coś w tym rodzaju.
-Dobrze! Przykro mi, że cię nie zawiadomiłam, ale może następnym razem dawaj swoim pracownikom lepszą wskazówkę jak mają do ciebie dotrzeć.-Zapadło chwilowe milczenie i już nawet myślałam ze wygrałam tę wojnę dopóki ktoś nie postanowił się wytrącić.
-Ariana nie bądź bezczelna& proszę- nie rozumiem, dlaczego dorośli zawsze stają po stronie swojego partnera zamiast stanowczo bronić swoich dzieci.
-Zapomnijmy już o tym po prostu następnym razem bądź milsza okey? I powiadom mnie...Mogę na ciebie liczyć?- Dodał tak mi już dobrze znanym i znienawidzonym spokojnym tonem.
-Ta jasne- Odezwałam się po dłuższej przerwie już kompletnie zrezygnowanym tonem.
-Ten chłopiec nie będzie pracował w warsztacie to znaczy nie do końca, będzie pracował dla warsztatu, ale jego obowiązki są tu w tym domu.-Miałam ochotę wybuchnąć, byłam zła na cały świat, z myślą że i tak nie mam żadnych szans w tym pojedynku. Czułam się tak jak bym miała zaraz się rozprysnąć na małe kawałeczki lodu.
Kolejny dzień minął dość spokojnie i naprawdę wszyscy zachowywali tak jakby nic nigdy się nie stało. Okazało się, że pracownik Krystiana, mimo że miał dopiero 17 lat miał zajmować się papierkami i tym podobnymi bzdurami, do których ja na pewno nie miałam głowy.
Jak powiedział Krystian tak też się stało, jego ciemnowłosy pracownik przychodził do nas co dziennie punktualnie o 7.30. i mimo że większość dnia spędzaliśmy w jednym domu mało kiedy go widywałam, nie wiem czy to z powodu rozmiarów domu czy też dlatego że ów chłopak ciągle ślęczał w pokoju którego ja stanowczo unikałam jakby w obawie przez pożarem. Tylko raz z nim rozmawiałam w sytuacji, sytuacji, której pech sprawił ze szklana, zbiła mi się w ręku tak jakby jakaś niewidzialna siła, która mnie chwilowo opętała rozbiła ją wzrokiem. Dziwnie wtedy się na mnie patrzył, tak jak by odkrył coś niezwykłego, a najgorsze było to ze patrzył się tak na mnie za każdym razem, gdy mnie spotkał. Od tej pory unikałam nie tylko pracowni, ale i jego osoby w ciągłym strachu przed jego natarczywym spojrzeniem, które dosłownie paraliżowało moje całe ciało i umysł.