O boze, dodaje co raz gorsze zdjecia.
Nie mam niczego innego.
Generalnie?
Co raz gorzej. Skonczenie tej pierdolonej szopki, ktora nazywasz miloscia jest juz tylko kwestia czasu.
Mam nadzieje.
Tylko zadne z Nas nie wie jak to powiedziec.
Szykuje sie na rozmowe, ktora obiecales mi po pracy i mam nadzieje, ze to bedzie to co mysle.
Czuje sie tutaj jak w klatce, dzisiaj po raz pierwszy opuscilam miasto w ktorym mieszkam, i to na cale pol godziny w innym miescie, w celu zalatwienia ubezpieczenia.
Nie potrafie wziac zycia w swoje rece, tak zgrabnie wszystkim manipulujesz, ze i tak wychodzi na Twoje a ja zauwazam to dopiero po fakcie.
Z moim zamilowaniem do podrozy nie potrafie sie tutaj odnalezc....
Apropo swiat to az mi szkoda slow...
Nie bylo mniew domu od poczatku czerwca, tesknie jak cholera, a na swieta bedziemy siedziec tutaj (bardzo prawdopodobnie, ze kazde oddzielnie)
Dlaczego? Marudzilam o zbieraniu pieniedzy na bilety jakos we wrzesniu, bo ceny z pazdziernika czy z listopada sa juz tragiczne. Mnie bylo stac, ale co mialam Ci powiedziec? Ze jade, kupuje bilet a Ty tu zostan. Nie moglam. A teraz zaluje.
Ostatnio zaczelam robic liste rzeczy, ktore mi obiecales i po dwudziestej mi sie znudzilo ;)
No i zreszta ta jesien...
Nie potrafie wytrzymac sama ze soba w taka pogode.
Nie potrafie wytrzymac z kimkolwiek.
Jak mialabym wymagac, zeby ktokolwiek wytrzymal ze mna?
Zostane stara panna z 134375384 kotami i bedzie mi fantastycznie.
Wszystko do bani!
Jak na razie skupiam sie na pracy, odloze mnostwo pieniazkow i na wiosne albo na wakacje, jak juz mi sie bedzie chcialo zyc spelnie kilka swoich marzen!
Bedzie dobrze, tylko najchetniej zapadlabym w sen zimowy... ;)