denerwuje mnie, jak facet, który powinien (moim zdaniem) być ucieleśnieniem odwagi, siły i zaradności życiowej zachowuje się jak panieneczka z pms.
zabawne z kolei jest to, że ktoś, kogo mam podpisanego na gadu "Paszczak z Doliny Muminków" potrafi wywołać mój uśmiech swoim prostolinijnym tokiem myślenia. przecież ja go na dobrą sprawę nawet nie za bardzo lubię. a dla niego wszystko jest takie łatwe, takie przyjemne, naturalne i... fajne.
chyba chciałabym tak żyć.
w sumie to chwilami mam okazję zobaczyć jak to jest. zasmakować tego. zrozumieć to. poczuć.
wkurzyło mnie coś ostatnio. nawet nie coś, a ktoś. jak można się tak bezpruderyjnie wtryniać w cudze życie -.- co kogo obchodzi co ja robię z kim jak i gdzie? moje układy z ludźmi to MOJA sprawa.
ale generalnie to bardziej niż wkurzona byłam raczej zniesmaczona. bo to było po prostu niesmaczne. nietaktowne. w złym guście.
chyba w moich notkach jest za dużo synonimów.
anyway, muszę się nauczyć na francuski. 3 strony A4 słówek, co to ma być?!
sija.