suchar roku. nie, to nie jest suchar roku. to jest suchar stulecia. suchar epoki.
jeśli ktoś chce mnie spytać czy oszalałam, to odpowiedź brzmi: tak.
oszalałam.
zwariowałam.
kompletnie mi się w głowie poprzewracało.
i mam kuku na muniu.
ale... a nóż się uda? a nóż osiągnę to czego pragnę?
a co jeśli uda mi się spełnić swoje marzenia?
jeśli tak się stanie - jak wtedy będę patrzeć na siebie i swoje rozterki z chwili obecnej?
będę dumna. bo było tak ciężko, ale się udało.
tylko do tej dumy jeszcze daleka droga. hektolitry potu, łez i pewnie wiele chwil, kiedy stwierdzę, że to nie wyjdzie, że bez sensu, że nic z tego...
przede wszystkim jednak jest we mnie wiara, że dam radę. tylu osobom się udało, dlaczego miałoby nie udać się mnie? przecież tak bardzo mi na tym zależy, jestem gotowa tyle dla tego poświęcić...
muszę w to wierzyć. bez wiary rzeczywiście nic z tego nie będzie. ale ja muszę wierzyć i nie wolno mi się bać. strach to jest najgorsza ze wszystkich barier, bo budujemy ją my sami i tylko my sami możemy ją zburzyć. nikt nam w tym nie pomoże.
nie będę się bać. będę ciężko pracować, ciężko i długo. i poproszę swoich przyjaciół, by mi pomogli, by mnie wspierali. żebym nie ustała. żebym nie dała się złamać wątpliwościom, które na pewno kiedyś przyjdą.
oby mnie to nie zwiodło.
jeśli jakieś okoliczności zewnętrzne zadecydują o tym, że to wszystko skończy się fiaskiem - przełknę to.
ale nie przeżyję tego, jeśli sama z siebie się poddam. stracę do samej siebie szacunek.
przede mną bardzo ciężki, pracowity czas.
uda się! :)