założyłam pamiętnik.
od wczoraj próbuję tam opisać wrażenia z całego czerwca.
nie tak z każdego dnia, tylko z tych najważniejszych. zapisałam już chyba ze 20 kartek, a nawet do połowy nie dobrnęłam.
widać, że bardzo dawno niczego konkretnego nie stworzyłam i jak teraz się do tego zabieram to jakiś poemat tasiemiec wychodzi.
w sumie to raczej nie poemat.
prędzej dramat.
nie, nie ma płaczu, ni zgrzytania zębów. po prostu trochę żałuję. z drugiej jednak strony strasznie mi się podobało i...
to się nazywa fachowo "mieć mieszane uczucia".
"drugi rok stoi tam, za firanką
nie wybaczy mu, że on poszedł z tamtą..."
jasna cholera, co jest ze mną nie tak? czemu nie umiem pogodzić się z tym, że rzeczywistość jest jaka jest?czemu wciąż próbuję ją zmieniać, skoro wiem, że mi się to nie uda?
Natalia ma rację - jestem stuknięta i to dość mocno.
a teraz trochę o Tamtych.
jest ich trzech: Ten Ukochany, Ten Przystojny i Ten Najbardziej Dostępny.
Ten Ukochany jest jak sama nazwa wskazuje właściwie poza wszelką wszelką konkurencją. Znaczy dla mnie najwięcej, czyli w wolnym tłumaczeniu - skoczyłabym za Nim w ogień i wodę. Z Tamtych to właśnie Jemu ufam najbardziej, Jego znam najlepiej, przy Nim czuję się najswobodniej. I ma wyjątkowe miejsce w moim sercu. Szkoda tylko, że (ze względu na okoliczności zewnętrzne) nie wiem czy w ogóle mam na co liczyć. Gdybym miała pewność, że jeśli będę cierpliwa i wytrwała to to się uda - nie wahałabym się.
Nie wiem jak to wyjdzie. Najrawdopodobniej przetracę ten czas jaki mam... czy mi się to opłaci? Się okaże.
Ten Przystojny mnie zaczarował. Swoim uśmiechem i tym dobrotliwym wejrzeniem jasnych, niebieskich oczu. Zauroczył mnie po prostu całą swoją osobowością (to znaczy - całą tą, którą zdążyłam zaobserwować. wszak nie wiem o nim wszystkiego).
Jest taki miły, taki kochany, tak niesamowicie UROCZY!
Nie, nie zakochałam się. Zakochana jestem od dawna w Tym Ukochanym. Natomiast Ten Przystojny po prostu bardzo mi się podoba i co ważniejsze - bardzo go polubiłam, tak z charakteru. Przyjemnie się z nim rozmawia, cudownie przytula, niesamowite są Jego pocałunki.
Ale... czy tak może być? Czy to w ogóle "wypada"?
Sancta Maria, Mater Dei... od kiedy ja się przejmuję tym, czy wypada?!
Co się ze mną stało? Co Wyście mi wszyscy z mózgiem i sercem zrobili?!
Wracając do Tego Przystojnego - najbardziej chyba podoba mi się to, że jest taki wrażliwy. ZAWSZE wyczuwa zmiany mojego nastroju, TROSZCZY SIĘ o mnie. Czuję się przy Nim bezpiecznie...
Jednak dzieli nas sporo kilometrów a on też ma Tą Ukochaną tak jak ja mam Tego Ukochanego, więc nie wiem czy w ogóle to będzie miało szansę przerodzić się w coś innego, a jeśli tak to podstawowe pytanie - co dalej? Znowu mam być "biedną nieszczęśliwie zakochaną nastolatką"? Rzygam już tą rolą -.-
Ten Najbardziej Dostępny - super jest to, że czasami dzwoni do mnie i pyta co słychać. Tak o, bez wyraźnej przyczyny. Miło mi się słyszy Jego głos, miło mi się z Nim rozmawia... gość jest w porządku.
+ Wiem, że się Mu podobam. (tak nawiasem mówiąc podobam się wszystkim trzem. Od Nich trzech razem wziętych usłyszałam więcej komplementów niż od reszty świata przez całe życie).
Problem w tym, że Ten Najbardziej Dostępny, u którego szanse mam największe jest... zupełnie nie w moim typie. Przystojny jest, okej, nie zaprzeczę. Ma fajne oczy i w ogóle. Jego poczucie humoru mnie rozbraja.
Nie podoba mi się tylko Jego sposób bycia. Podejście do życia. To co robi ze swoim ciałem, ze swoim zdrowiem. Uważam, że powinien się bardziej szanować....
I w tym problem. Bo wiedząc, że On nie szanuje sam siebie, boję się, że nie będzie też umiał uszanować mnie.
Że mnie nie zrozumie. Może nawet mnie skrzywdzi.
Z drugiej strony bardzo Go lubię.
i teraz, że tak zacytuję gadające lustro ze Shreka - NA KOGO PADNIE WYBÓR? KANDYDATKA NUMER JEDEN, KANDYDATKA NUMER DWA CZY KANDYDATKA NUMER TRZY?
wtedy ten ze straży powiedział "Trójka. Trójkę wybierz, Panie"... kogo ja wybiorę?
M I N D F U C K