- O Boże! Moja głowa! - Cichy szept Karla, obudził Siobhan.
Na szczęście gdy wrócili do domu, dziewczyna przewidziała poranne problemy i zabrała ze sobą butelke wody, którą postawiła po lewej stronie łóżka. Siobhan nawet nie otwierając oczy, wyciągneła ręke i podała Karlowi butelkę z wodą, której chłopak nawet nie zauważył.
- Dzięki kochanie! Zawsze wiesz jak uszczęśliwić człowieka. - Karl wypił prawie całą butelke na raz. - Chyba trochę przesadziłem. Jak wróciliśmy? - Na twarzy Karla zarysowała się widoczna obawa, można było domyślić się, że nie wiele pamięta z wczorajszej nocy.
- Twój kolega, koło 4, nas odwiózł. Chciałeś spać u Maćka, ale wolałam żebyśmy wrócili do domu. - Siobhan kiwnęła do Karla by podał jej butelke z resztkami wody, którą zostawił. - Mocna kawa, dobrze Ci zrobi. - Karl przytaknął, a Siobhan zaczęła się ubierać i zeszła na dół.
Karla męczył okropny kac. Nie był nawet w stanie, położyć głowy na poduszke a co dopiero coś przełknąć. W jego głowie plątało sie tysiące myśli. Przypominał sobie poszczególne sytuacje i czył wstręt do samego siebie, szczególnie, że obiecał Siobhan nie wypić dużo. Już dawno nie wlał w siebie tyle akoholu w ciągu jednego wieczoru. Siedział zupełnie nagi, postanowił ubrać się i zejść do Siobhan. Po drodzę zachaczył o łazienke. Skorzystał z toalety i opłukał twarz zimną wodą.
Gdy Siobhan zeszła na dół, jej uwagę przykuł zegarek, który wskazywał godzinę 16:25. Uśmiechnęła się pod nosem i melancholijnym krokiem, przeczesując włosy ręką, zaczęła parzyć kawę.
- O matko! Przespaliśmy pół dnia. - Karl schodząc z góry, również zauważył zegarek. Podszedł do Siobhan, stojącej przy zlewie, objął ją w pasie i przytulił, kładąc głowę na jej ramieniu. - Mam nadzieje, że nie gniewsz się na mnie za wczoraj. Wiem, że obiecałem co innego.
Siobhan odwróciła się, podając Karlowi kubek, mocnej, gorzkiej kawy i popatrzyła mu głęboko w oczy.
- To, że nie dotrzymałeś obietnicy już mnie nawet nie wzrusza. Zresztą nie mogłeś przewidzieć, że tylu znajomych będzie chciało się z tobą napić. Nie mogę być zła, za to, że dobrze się bawiłeś. - Siobhan sam czuła lekki huk w głowie i próbowała uciszyć go kubiem gorzkiej herbaty i kilkoma tabletkami przeciwbólowymi.
- Zawsze byłaś wyrozumiała. Kocham Cię! - Karl czule pocałował Siobhan, następnie obsunął się i usiadł na wysokim krześle, stojącym koło stołu na środku kuchni.
Zapadła głupia, głęboka cisza. Siobhan nadal stała oparta o zlewozmywak, wpatrzona gdzieś w dal, popijała herbatę. Pamiętała nieco więcej od Karla i miała cichą nadzieje, że chłopak nie pamięta tego jak Maciek patrzył na Siobhan.
- Gdzie mój telefon? Mogę zadzwonić do Maćka, żeby wpadł? - Karl gwałtownie przerwał ciszę.
- Leży za tobą. Zostawiłeś go tam wczoraj. - Dziewczyna ocknęła się i pokazala go Karlowi. - A i jasne, że możesz. Niech wpada kiedy chcę. - Siobhan poczuła się głupio, ale nie miała wyboru. Maciek to przyjaciel Karla.
Chłopak zadzownił do Maćka i umówił się z nim w domu Siobhan o 18:00. Do tego czasu oboje wzieli prysznic i pomału wracali do życia. Spędzili w łazience trochę czasu razem i wyrwał ich z niej dopiero dzwonek do drzwi. Karl zbiegł na dół i puścił Maćka do środka. Maciek standardowo przyniósł ze sobą alkohol. Przywitał się z Karlem i z Siobhan która zeszła po chwili, całując ją w policzek. Nagle zrobiło się nad wyraz poważnie. Maciek usiadł na kanapie wraz z Siobhan, a Karl na fotelu na przeciw nich.
- Głupia sytuacja. - Zaczął Karl otwierając butelke z piwem. - Zapytam otwarcie. Czujecie coś do siebie? - Karl głęboko popatrzył w oczy Siobhan, a ta nerwowo schowała twarz w dłoniach.