photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 22 LUTEGO 2013
922
Dodano: 22 LUTEGO 2013

16.

Karl zabrał Sobhan do jej ulubionej restauracji. Zjedli pyszmy obiad i oboje przynali, że przydałyby im się jakieś zmiany - wybrali odświeżenie fryzur. Kilka ulic dalej od restauracji był ulubiony salon fryzjerski Sobhan. Prowadziła go przyjaciółka jej matki, którą dziewczyna traktowała jak bardzo bliskiego członka rodziny. Karl nie chętnie przystał na pomysł Sobhan, ale w końcu czego nie robi się dla ukochanej. Bardzo miło spędzili czas, ciągle rozmawiając i śmiejąc się. Sobhan ścieła i trochę podręciła włosy, a Karl tradycyjnie nieco podkrócił. 

- Może wybierzemy się wieczorem na imprezę? Kamil zapraszał na domówkę. - Karl nieśmiało zapytał Sobhan, gdy już wracali do domu.

- Zapomniałeś jak skończyło się nasze ostatnie wspólne wyjście na imprezę do Maćka, nie chcę znowu problemów. - Dziewczyna przystanęła i głęboko spojrzała w oczy Karlowi. 

- Jeśli nie chcesz nie mogę nalegać. Spędzimy miło czas w domu. - Karl przytulił Sobhan, wcale nie przejmując się tym, że przeminie mu koło nosa, świetna impreza. 

Wracając do domu, spotkali Maćka. Chłopak również zapraszał ich na domówkę do Kamila, ale oboje zgodnie odmówili. Gdy wrócili do domu, było chwilę po 20;00. Karl zaproponował grilla i miły wieczór na świeżym powietrzu. Sobhan ucieszyła się i zaczęła wszystko szykować. Do póżna leżeli na tarasie, patrząc w gwiazdy i rozmawiali. Wyjaśnli sobie kilka ważnych sprawa, ale żadne z nich nie chciało  rozmawiać o tym co stało się ubiegłej nocy. Karl wyrażnie żałował swojego zachowania, a Sobhan nie chciała psuć tak wspaniałego dnia.

- Jest środek lata, jutro zapowiada się piękna pogoda. Może pojechali byśmy nad jezioro? - Karl nagle stanął na równe nogi.

- Jasne, ale przydałoby się zebrać większą ekipe było by ekstra. - Sobhan zawsze lubiła takie wypady. Kiedyś jeździła nad jezioro z rodzicami, ale gdy oni wpadli w wir pracy nie mieli już na to czas. - Zadzwonię jutro do matki i dowiem się gdzie leżą kluczyki od naszego domku letniskowego.

- Dobra, a ja podzwonię i zbiorę ekipę.

Nawet nie zauważyli kiedy minęła noc. Dopiero wschód słońca zdecydował, że postanowili przenieść się do domu. Karl wyciągnął z lodówki butelkę zimnego piwa i poszedł na górą za Sobhan. Połóżyli się do łóżka, a Karl nie mógł oprzeć się przed pocałowaniem Sobhan. Oboję od dawna nie czuli się tak szczęśliwi.