Ja pierdolę :/ Nie czuję tego. Nie ciągnie mnie, nie kręci, nie fascynuje, nie mam na nią ochoty. Czuję się pusty. Teraz to już w ogóle nie mam co robić. Po co się starać? Co chwilę coś nowego... I po co? By stwierdzić: "Nie, jeszcze nie teraz"? To kiedy? Od tak dawna ja wielbię a teraz nawet nie chce mi się z nią obcować. Sam na sam, w towarzystwie, ze znajomymi, w klubie. Bez znaczenia - nie i już. Brak mi podejścia? Wytrwałości? Czasu? Bo uczucia na pewno nie. Tylko cos jakby wygasło, ucichło. Tak, to dobre dla niej określenie. Ucichła. Muzyka... Czekam na jakiś spektakularny bridge, po którym znów się rozkręci ona we mnie. A ja będę w niej. I bedziemy się w sobie kręcić. Ale taraz... Może potrzebujemy czasu? Odpoczynku? Przerwa to chyba dobre rozwiązanie. Chcesz odpocząć? Ja chyba muszę. Tak więc zarządzam czasową przerwę w dostawie muzyki. Z odtwarzaczy i z moich instrumentów przede wszystkim. Jak mnie coś tchnie to dam znać. Naraziocha xD