Czuję się przegrana.
Ten związek zniszczył coś we mnie. Nie potrafię się odnaleźć w tym wszystkim. Codziennie wstaję z myślą, że nie powinno mnie tutaj wogóle być, że jestem za kiepska, aby cokolwiek osiągnąć.
Nie chcę mieć nikogo. Wolę być nieszczęśliwa w samotności, niż nieszczęśliwa w związku. Brakuje mi czułości, ale nie wyobrażam sobie w chwili obecnej kogokolwiek u mojego boku.
Ostatni facet wystarczająco mnie wykończył, następny mnie dobije.
Czyżby nawrót depresji?