Na zdjęciu nie dokończony obraz. Nie będzie tych czarnych konturów i ogólnie muszę go dopieścić. I tak nieźle zaczyna wychodzić jak na coś, co malowałam z pamięci. Co nie zmienia faktu, że nie ma w nim nic specjalnego, wygląda wręcz jak praca 10-latka, ale przynajmniej wieczór szybciej zleciał.
Apropos wieczorów. Pamiętam, miałam w okresie świątecznym opis na gg "Oby nowy rok nie zaczął się tak, jak kończy się stary" Niestety, wykrakałam.
Jest tragicznie. Co wieczór około godziny 18-19 zaczynam popadać w okropny nastrój. Jest mi źle, niewiem co ze sobą zrobić, duszę się, nachodzą mnie lęki i ogólnie jest mocno nie ciekawie. Jak przyjdzie położyć się spać - to samo. Nie mogę zasnąć, płaczę do poduchy, mam okropne, czarne myśli. Tragedia. Najgorsze jest jednak to uczucie, że kolejny następny dzień będzie taki sam. Dołujący poranek, że jeszcze tyle tego cholernego dnia mi zostało, południe i popołudnie zajęte przez naukę - nie myślę, no i okropny wieczór i koszmarna noc. Czuję się tak, jakby ktoś wyrwał jakąś cząstkę mnie.
Z facetami też do dupy. Nie znoszę jak ktoś nie traktuje mojej osoby poważnie i z szacunkiem. Z resztą, szkoda pisać.
Najchętniej to bym przespała cały rok, albo nawet więcej.