Cześć. Nie odzywałyśmy się z mamą jakiś czas, bo byłam chora... :( Pierwszy raz od 10 miesięcy na serio się rozchorowałam.
Tydzień temu po prostu miałam straszną gorączkę i nie miałam siły. Jęczałam i pokładałam się, mama siedziała na podłodze i coś zawzięcie szyła. Już wcześniej podejrzewała mnie o coś, ale potem na domiar złego przyszła ciocia i moja kuzynka i mówiły, że dziwnie gorąca jestem. Mama machnęła ręką i stwierdziła, że to na ząbki. Potem poszły, a ja zaczęłam bardzo płakać, mama zerwała się na równe nogi, wzięła mnie na ręce, całowała leciutko w czoło, a potem coś dziwnego zapakowała mi w fałdkę na szyjce. Chciałam to odepchnąć, ale mama mi śpiewała, kołysała i włączyła telewizor, a ja uwielbiam telewizję więc się zapatrzałam. Po chwili to dziwne różowe coś przeraźliwie zapiszczało, a mama powiedziała "o nieeee....!!!" i zadzwoniła na pogotowie, co robić z niemowlęciem co ma 38,5* temperatury? jechać na sor pediatryczny dobrze dobrze... Za chwilę mnie utuliła pokołysała i zasnęłam niewiedząc co się dzieje.
Potem na chwilkę oprzytomiałam, mama przykładała mi zimną chusteczkę do czoła i rozmawiała z babcią od taty, strasznie się stresowała, panikowała, ale ja nie miałam siły więc usnęłam. Mama z Tatą wyszli po coś na zbicie mi temperatury, a ja zostałam z Babcią. Skradała się co chwilę i nasłuchiwała czy śpię, ale ta Babcia jest głośna hehe :D Za chwilę w tle słyszałam znowu Mamusię, miała dziwny biało -niebieski przyrząd, mówiła, że była u cioci i pożyczyła, taka piękna niebieska buźka tam świeciła, że za nią patrzałam, a mama przeżywała, że nawet sobie nie dam zmierzyć temperatury. W końcu dała mi truskawkowe coś, ponoć lek na tą straszną gorączkę i usnęłam, nerwowo, rzucając się i majacząc, Mama co chwilę w nocy wstawała, w końcu przysunęła moje łóżeczko zupełnie obok jej łóżka i spałyśmy trzymając się za rączki. Każdy mój głośniejszy oddech albo najcichszy budził Mamę także rano pachniało kawą i jajecznicą, Mama nie zmrużyła oka w tą noc.
Biedna Mama. Mówiła, że jest obolała i zmęczona, a nawet do Babci powiedziała: "weź zabierz na trochę tego dzieciaka" :( Ale za chwilę mnie całowała i przytulała i mówiła, że żartowała. I że tak bardzo mnie kocha. W nastepną noc, kiedy znowu miałam temperaturę i marudziłam, Mama mi śpiewała, nosiła i mówiła, że jestem dla niej wszystkim. Całym światem. I że mam wyzdrowieć, bo ona już nie daje rady. I że jak by mi się coś stało to by umarła. Oj głupia Mama :) Przecież pomarudzić każdemu się zdarzy, pochorować. Co dziwne, Tatuś sie ogarnął. Codziennie jest u mnie po kąpaniu i bawi się ze mną. Z mamą dziwnie, nie gadają ze sobą szczerze. Co na obiad, na kolacje, co kupić, co zapłacić, Piciałka to, Piciałka tamto, nie spytasz czy Piciałka zdrowa? I takie tam. Czemu Tato nie spytasz Mamy czy da Ci jeszcze szanse? Czemu nie widzisz jaka jest piękna i dobra? Jak się stara, robi sałatkę jarzynową raz na tydzień, rybkę po grecku, dzisiaj buraczki zaprawiała i rybki w occie. A mi przecudowne obiadki serwuje, jem nawet chora. Tato, czemu nie doceniasz mamy? To bez sensu. Jakkolwiek by się mama starała i tak później płacze. I jest wyciszona i dziwna dla mnie, ale heloł ma się nie odbijać na dziecku? No właśnie... trudne sprawy.
Potem po wielkiej gorączce Mamusia mnie porządnie wykąpała. Było lepiej. A na drugi dzień poszliśmy z Tatem na spacer na Marine. I było tak ciepło, a Mama mnie ubrała jak na Ural. Sama tak mówiła. Robiliśmy sobie zdjęcia i było super. Potem zasnęłam to rodzice pojechali ze mną pod kocykiem na zakupy. A na drugi dzień obudziłam się z katarem i kaszlem. Ciekło mi z noska ale nie dałam sie dotkąć nikomu. Uciekałam skrupulatnie od wszelkich prób ściągnięcia mi katarku i zakroplenia noska. Mama znowu poszla ze mną do Pani Doktor. A Pani Doktor, że jestem wiercipiętek i jak Mama sobie ze mną radzi? Mama, że wie, że wrodzone ADHD chyba bo nie wie co i sama nad tym boleje. Wracalam do domu w rozpietych body i kombinezonie, bo za cholere nie dalam zapiąć.
Dzisiaj juz lepiej, Mama tez w lepszej formie. Chociaz zaklina i przeżywa ten biznes co otworzyła i mówi, że nie daje rady z tym wszystkim... Dzisiaj się nadźwigała ze 30 kg i mówiła, że by jej się masaż przydał, ale Tata ani masażu nie zrobi ani Mamusi do masażysty nie umówi... Więc Mama wykąpała mnie, nakarmiła, a potem poszła do kuchni tworzyć i projektować nasze literki. To teraz nasz chleb. Mama mówi, że ciężki i niewdzięczny, ale Mama to wszystko w ciemnych barwach widzi .... ;)
Inni użytkownicy: janek1118purpurraahoccaayrton123johnybbbemillyyy0987misjonarzetarnowsahasularahajpanek94amandooo
Inni zdjęcia: Niezbadane są wyroki boskie bluebird11KROWA MUĆKA suchy1906... idgaf94... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24