Trochę mnie tu nie było...
A w tym czasie dużo się działo...
Jakoś po prostu nie chciało mi się tu wchodzić.
Kaja po środowej kolce ma się dobrze, nawet bardzo :)
Jeździmy już na zewnątrz no bo wreszcie wiosnę mamy! xx
W czwartek ją tylko delikatnie przelonżowałam, w deszczu ;o No cóż, lepszy deszcz niż śnieg..
W sobote wsiadłam, a że na dużym padoku jest taka duża, fajna kałuża, to stwierdziłam, że pobawimy się w odczulanie.
Kaja miała wielką radochę. Chlapała na około, wykopała dziurę i moczyła sobie ryjek :p
Potem już przejeżdżała ją bez problemu w kłusie i galopie. Jestem strasznie zadowolona, bo zawsze omijała kałuże wielkim łukiem, a teraz sama do nich ciągnie i się bawi :D
Wczoraj tata wreszcie przewiózł przyczepę, więc można powiedzieć, że juz całkowicie się wyniosłam z Łochowa.
Dziwnie mi było, jak do niej weszłam. Zdałam sobie sprawę, że już nie stoi w tym samym miejscu, a jakby nie było, przeżyłam w niej prawie całe wakacje będąc u Pati...
Ostatnio za dużo płaczę, wspominając ;c
Dzieciństwo, wakacje, koncert - główne powody.
Wiele się zmieniło, coś na lepsze, coś na gorsze ...
Ehh... no życie.